czwartek, 28 lutego 2013

Chapter XII.

Ten czas leci zdecydowanie za szybko. Jeszcze wczoraj wieczorem spotkałam się z Louisem, który wrócił na noc do Doncaster. Siedziałam u niego na prawdę długo bo prawie do 3 nad ranem, a o 7 mieliśmy ruszyć do Londynu. Z trudem wstałam gdy obudził mnie chłopak stojący nad moim łóżkiem. Myślałam, że zaspałam więc czym prędzej zerwałam się z łóżka. Jednak gdy złapał mnie za rękę ponownie wylądowałam na łóżku na którym już siedział.
- Puść, pójdę się ubrać.- Spojrzałam na chłopaka, który w tym momencie mnie obejmował.
- Przyjechałem wcześniej. Mamy chwilę.- Uśmiechnął się cwaniacko odgarniając mi włosy z czoła.
- Sorry kotku, muszę wziąć prysznic.- Wyrwałam się z jego objęć i wzięłam wcześniej przygotowane przeze mnie ubrania.
- Mogę iść z tobą.- Wstał obejmując mnie w tali.
- Zapomnij.- Spojrzałam na chłopaka udając się do łazienki.

- Jade, mieliśmy wyjechać o 7, jest 7.15.- Spojrzał na mnie opierając się o ścianę.
- Już jestem gotowa, czekam na ciebie.- Uśmiechnęłam się do niego żegnając się z Sophie.
Gdy wyszliśmy z domu Louis momentalnie przyciągnął mnie do siebie składając na moich ustach delikatny a zarazem czuły pocałunek. Czułam motylki w brzuchu, ale co z tego? Przecież nie mogłam mu dać tej satysfakcji.
- Jedźmy bo jak będziesz za późno to będziesz miał pretensje, że to przeze mnie.- Uśmiechnęłam się cwaniacko odsuwając się od chłopaka a następnie skierowałam się do samochodu siadając na miejscu pasażera.
- Co byś powiedziała na to jakbyśmy byli parą ?- Spytał ni stąd ni zowąd zerkając na mnie z uśmiechem.
- A co? Marzysz o takiej seksownej dziewczynie jak ja?- Spojrzałam na niego z cwaniackim uśmiechem rozsiadając się wygodniej na fotelu.
- A zgadzasz się?- Spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Postaraj się trochę bardziej kotku.- Uśmiechnęłam się cwaniacko do chłopaka.
- A Matt kogoś ma?
- A czemu pytasz? Jak się nie zgodzę to weźmiesz się za Matta? - Zaśmiałam się zerkając na niego.
- Tak. Zapomniałem ci powiedzieć, że jestem pedałem.- Powiedział poważnie nie spuszczając wzroku z drogi.- Ale mam Harrego i zaspokaja wszystkie moje potrzeby.
- Ja mam Matta.- Spojrzałam na chłopaka uśmiechając się.
- Jesteście ze sobą na prawdę blisko.- Stwierdził chłopak zerkając na mnie ukratkiem.- Często w szkole słyszałem plotki na temat tego, że jesteście razem.
- Jesteśmy tylko najlepszymi przyjaciółmi. Kochamy się, ale nie na tyle aby być razem. To inna miłość.- Spojrzałam na niego, nie wiem czy zrozumiesz.
- Rozumiem.- Stwierdził spoglądając na mnie.- Lottie go uwielbiała.
- On ją też. Aż tak zbliżyliśmy się dopiero po śmierci twojej siostry.Oboje potrzebowaliśmy bliskości osoby, która nas zrozumie.- Spojrzałam na niego uśmiechając się na wspomnienia związane z siostrą chłopaka.


- Ej mała, obudź się.- Szturchnął mnie chłopak a ja w momencie obudziłam się. Gdy otworzyłam oczy ku mojemu zaskoczeniu nade mną stało pięciu chłopaków, łącznie z Louisem. Wysiadając z samochodu przywitałam się z kolejno z każdym. Najdłużej w objęciach trzymał mnie Zayn, co było nieco dziwnym, ale nie przeszkadzało mi to. Gdy znalazłam się ponownie obok Louisa wszyscy razem zmierzyliśmy do wnętrza budynku w którym dzisiaj odpędzie się live xfactora.
- Harry, mamy dla ciebie dziewczynę.- Odezwał się Louis po tym jak usiedliśmy na jednej z kanap.
- Jak ma na imię? Ładna?- Spojrzał na nas zadowolony.
- Prześliczna.- Uśmiechnął się do mnie Louis obejmując mnie ramieniem.
- Jest w tobie niesamowicie zakochana, nie zepsuj tego.- Spojrzałam na Harrego uśmiechając się.
- Kim ona jest ?- Wypytywał Louisa podczas gdy pozostali próbowali ode mnie cokolwiek wyciągnąć.
- To jej siostra baranie, nie kompromituj się.- Odezwał się Liam śmiejąc się z chłopaka.

Około godziny 18 siedziałam już sama. Wcześniej udało mi się poznać makijażystki, stylistki, gości od nagłośnienia i wielu wielu innych, łącznie z Simonem Cowellem. Chłopacy od godziny mieli ostatnie próby, poprawki fryzur jak i stroi na dzisiejszy odcinek. Oczywiście nie udało mi się od żadnego z nich wyciągnąć nic temat tego co dzisiaj zaśpiewają. Co chwile przychodził do mnie któryś z chłopaków dotrzymać mi towarzystwa. Podczas rozmowy z Zaynem dowiedziałam się o nim jak i reszcie zespołu dużo ciekawych rzeczy, między innymi opowiedział mi o dziwnych przyzwyczajeniach Harrego czy Louisa.
- Nudzisz się kochanie?- Usiadł obok mnie Louis obejmując mnie ramieniem.
- Nie koniecznie.- Uśmiechnęłam się do niego zerkając na Zayna, który po chwili zostawił nas samych.
- Po livie dasz się gdzieś zabrać?- Spojrzał na mnie uśmiechając się.
- Prosto do Doncaster.- Uśmiechnęłam się spoglądając na niego.
- Mała, przecież twoja mama sobie poradzi.- Spojrzał na mnie nadal obejmując mnie ramieniem.
- Louis, przepraszam Cię. Po prostu znam swoją matkę i wiem do czego jest zdolna.
- Rozumiem.- Odparł zrezygnowany.
- Dziękuję.- Przytuliłam się do chłopaka a on złożył na moich ustach delikatny pocałunek.

Gdy na scenę kolejno wchodzili uczestnicy w końcu nadszedł czas na chłopaków. Stojąc z Jay, matką Louisa obserwowaliśmy wszystkie ich poczynania z Backstagu. Momentalnie do moich uszu dotarła znana mi melodia piosenki 'Torn', którą uwielbiałam. W ciszy wsłuchiwałam się w kolejne wersy piosenki wykonywanej przez chłopaków. Byli niesamowici..

There's nothing left I used to cry, 
My inspiration has run dry
That's what's goin' on

Nothing's fine. I'm torn... I'm torn...

Nothing's fine. I'm torn




Wszyscy razem staliśmy w skupieniu czekając na ogłoszenie wyników. Louis przez cały czas trzymał mnie za rękę. Czułam jak przez swoje zdenerwowanie niekontrolowanie ściska swoją dłoń. Co chwilę zerkałam poszczególnie na każdego z nich. To dziwne, ale denerwowałam się razem z nimi. Jednak gdy po chwili stali na scenie wraz z resztą i wyczytano nazwę ich zespołu uśmiechy od razu zagościły na ich twarzach jak i mojej i Jay, która trzymała mnie teraz w uścisku.
Gdy chłopcy uradowani zeszli ze sceny, to pierwsze co zrobił Louis podszedł do Jay, po której twarzy spływały łzy szczęścia. Gdy chłopak wypuścił z uścisku swoją matkę, podszedł do mnie. Bez zastanowienia rzuciłam szczere 'gratuluje' i przytuliłam się do chłopaka, który objął mnie swoimi ramionami.
- To było prosto z serca, specjalnie dla ciebie.- Uśmiechnął się Louis obejmując mnie w talii. 
- Pogadacie później, musimy wracać na scenę.- Spojrzał na nas Zayn i po chwili ponownie stałam na backstagu wraz z mamą Louisa.
- Nie masz jeszcze dość mojego syna Jade?- Odezwała się Jay gdy wpatrywałam się na to co dzieje się na scenie.
- Wręcz przeciwnie. Polubiliśmy się.- Uśmiechnęłam się do kobiety. 
- Uwierz mi, że jeszcze nigdy się tak nie starał.- Spojrzała na mnie delikatnie się uśmiechając i zerkając w stronę swojego syna.

- Na prawdę nie możecie wrócić jutro? Co z after party ?- Spojrzał na nas Harry gdy staliśmy już przy samochodzie.
- Nie dzisiaj. Jade musi wrócić.- Odpowiedział Louis. Wszyscy kolejno zaczęli wzdychać zrezygnowani następnie się z nami żegnając i znikając za drzwiami budynku.
- Louis, jeżeli chcesz iść na to after party to wrócę pociągiem. To na prawdę nie jest problem.- Spojrzałam na chłopaka opierając się o samochód.
- Przecież samej cię nigdzie nie puszczę w środku nocy, z resztą wolę spędzić z tobą te kilka godzin w samochodzie niż w takim spędzie.- Uśmiechnął się delikatnie łapiąc moją twarz w dłonie.
- Dziękuję.- Uśmiechnęłam się kładąc swoją dłoń na jego.
- Kim dla ciebie jestem?
- Co to za zmiana tematu?- Zaśmiałam się do niego.- Sama nie wiem, myślę, że jesteś dla mnie jak przyjaciel. Oczywiście mam z tobą inną więź niż z Mattem, bo jego traktuje jak brata, ale jesteś przyjacielem.- Uśmiechnęłam się zerkając w jego oczy, które bacznie mi się przyglądały.
- Chciałbym być kimś więcej.- Powiedział a ja uśmiechnęłam się znacząco. Nic nie mówiąc pocałowałam go delikatnie przygryzaając jego dolną wargę.
- Czyli?- Spojrzał na mnie nie pewnie a ja się zaśmiałam. 
- Tak debilu. Ale jak mnie zdenerwujesz to będzie ciężko.- Zagroziłam śmiejąc się.
- Postaram się nie.- Uśmiechnął się pod nosem składając na moich ustach czuły pocałunek.
Po tym jak zostałam dziewczyną Louisa Tomlinsona obydwoje udaliśmy się do samochodu. Oczywiście nie odjechaliśmy zbyt szybko gdyż pozwoliliśmy sobie na chwilę czułości.

Po dość długiej jeździe, którą całą przespałam w końcu dojechaliśmy do Doncaster. Wjeżdżając w bramy miasta od razu zostałam obudzona przez chłopaka. Dojeżdżając do mojego domu już z daleka dało się ujrzeć stojącą karetkę oraz radiowóz. Po tym jak chłopak zaparkował czym prędzej wybiegłam z samochodu. Mimo sprzeciwu policjantów wtargnęłam na teren zamieszkiwanej przeze mnie posesji. Słyszałam wołający mnie głos Louisa jednak teraz były ważniejsze rzeczy niż obrócenie się za siebie. Wbiegając do domu ujrzałam matkę wyprowadzaną przez dwóch policjantów.
- Kim pani jest?- Spytał jeden z mężczyzn stojących w środku.
- Co z moją siostrą? Gdzie ona jest?- Spojrzałam na mężczyznę. Mój głos drżał, tak samo jak ciało. Nie wiem kiedy obok znalazł się Louis przyglądający się wszystkiemu po kolei.
- Pani siostra wypadła z okna. Zadzwonili do nas sąsiedzi. Natomiast Pani matka była pod wpływem alkoholu.- Odpowiedział oczekując mojej reakcji.
- Co z nią? Gdzie ją zabraliście.- Spojrzałam na niego trzęsąc się. Nawet nie wiem w którym momencie po mojej twarzy zaczęły spływać słone łzy. 
- Jest w miejscowym szpitalu. Jej stan nie jest zbyt dobry.- Spojrzał na mnie po raz kolejny a ja w chwili wypowiedzenia jego słów wybiegłam na zewnątrz ciągnąc za sobą Louisa.
- Proszę, zawieź mnie do niej.- Spojrzałam na chłopaka coraz bardziej zrozpaczona.
- Jade uspokój się.- Przytulił mnie mocno do siebie a ja zaczęłam łkać coraz mocniej w jego ramię.
- Proszę, zawieź mnie do niej.- Spojrzałam na niego odsuwając się. Gdy skinął twierdząco głową po raz kolejny usiadłam na miejscu pasażera. Podkulając kolana pod swoją głowę wyczekiwałam aż w końcu będziemy pod tym pierdolonym szpitalem. Moim aktualnym marzeniem było ujrzeć ją całą i zdrową i przytulić do siebie. Następnie wyprowadzić się, znaleźć pracę i zacząć w końcu szczęśliwe życie..
Gdy znaleźliśmy się pod szpitalem nie czekając na chłopaka czym prędzej wybiegłam z samochodu zmierzając prosto do budynku. Po znalezieniu w odpowiednim miejscu podbiegłam do rejestracji zapytać się gdzie znajdę moją siostrę przywiezioną z wypadku. Gdy kobieta przekazała mi informację, że znajduję się ona piętro wyżej w sali operacyjnej moje nogi się pode mną ugięły. Gdyby nie Louis z pewnością wylądowałabym teraz na podłodze.
Gdy znaleźliśmy się pod odpowiednimi drzwiami usiadłam na podłodze pod ścianą zakrywając oczy i po raz kolejny zalewając się płaczem. Louis przysiadł się bliżej mnie aby objąć mnie ramieniem. Cieszyłam się, że jest teraz ze mną. 
- Przepraszam, co z moją siostrą? Przywieziono ją tutaj z wypadku.- Spojrzałam na jednego z lekarzy, który w końcu po 3 godzinach wyszedł z pomieszczenia. 
- Bardzo nam przykro. Nie udało nam się jej uratować.- Spojrzał na mnie mężczyzna po chwili odchodząc.
Przecież to niemożliwe. To nie może dziać się na prawdę. Jestem pewna, że to jakieś żarty.
- Louis proszę, powiedz że to nie prawda.- Spojrzałam na chłopaka wypowiadając każde słowo z niesamowitym trudem. Widziałam jego unoszące się wargi przez mgłę. Nawet nie wiem w którym momencie upadłam. Czy to samo co ja czuł mój mały aniołek tak brutalnie kończąc swojego krótkie życie?
________________________________________________________
Płaczę. Chciałam żeby ten rozdział był jednym z lepszych, ale się przeliczyłam i nie wyszedł tak jak chciałam. Przepraszam. 



czwartek, 21 lutego 2013

Chapter XI

- Matt debilu, wstawaj.- Szturchałam lekko chłopaka próbując go dobudzić.
- Nie idźmy dzisiaj do szkoły, Jade proszę.- Okrył się szczelniej kołdrą przewracając się na drugi bok.
- Już jest maj, niedługo koniec, został miesiąc. Dasz radę, wstawaj.- Wstałam z łóżka a następnie biorąc wcześniej przygotowane ubrania skierowałam się do łazienki.

- Zaprowadzisz Soph do przedszkola?- Spojrzałam na guzdrzącą się po kuchni kobietę.
- Tak.Będę jechała do pracy na 8 więc ją zostawię po drodze.- Uśmiechnęła się delikatnie kładąc kanapki na stół.- Matt już wstał?
- Tak. Bierze prysznic.- Usiadłam przy stole obserwując poczynania kobiety.- A jak w pracy?- Spytałam gdy nasze spojrzenia ponownie się spotkały. To było niezręczne..
- Dobrze. Mnóstwo papierkowej roboty, ale daję radę.- Uśmiechnęła się delikatnie. Po chwili w kuchni zawitał Matt z Sophie. Zjedliśmy wspólnie śniadanie a następnie udaliśmy się do domu chłopaka aby ten mógł przebrać się w coś świeższego i wziąć potrzebne mu książki do szkoły.
- Nie siedźmy w szkole do 16, urwijmy się wcześniej.- Spojrzałam na przyjaciela opierając się o ścianę gdy ten pakował książki.
- I tak bym cię zwinął wcześniej.- Uśmiechnął się do mnie. Zgarnął ostatnie kilka książek leżących na biurku i jak to mieliśmy w zwyczaju trzymając się za ręce wyszliśmy z domu kierując się w stronę szkoły.
- Nie mówiłeś nic o Kristtie.- Tknęłam go lekko w ramię uśmiechając się.
- Zaczyna mnie wkurzać. Wiecznie piszę czy z nią gdzieś wyjdę a pykać się nie chce.- Spojrzał na mnie a ja wybuchłam śmiechem.
- Straszne. Bo wiesz, ja i Lou uprawiamy sex codziennie.- Spojrzałam na niego z politowaniem śmiejąc się.
- Może się do was przyłącze skoro macie takie ciekawe życie?- Uśmiechnął się szeroko obejmując mnie ramieniem.
- Wybacz, ale nie lubimy trójkątów.- Zaprzeczyłam uśmiechając się.


- Nie idźmy na wf, nie chce mi się dzisiaj.- Spojrzałam na przyjaciela po wyjściu z klasy od matematyki.- Porwij mnie już gdzieś.- Zrobiłam minę szczeniaka uwieszając mu się na ramieniu.
- Nawet mam plan gdzie pójdziemy.- Uśmiechnął się cwaniacko ciągnąc mnie za rękę w kierunku wyjścia ze szkoły.
- Gdzie?- Uśmiechnęłam się szeroko spoglądając na zieleń otaczającą naszą szkołę.
- Nad jezioro.- Poruszył zabawnie brwiami i ruszyliśmy w stronę naszego celu.

- Uwielbiam taką pogodę.- Położyłam się na piasku wygrzewając się w promieniach słonecznych. Jakby na to nie patrzeć był maj co oznaczało poprawienie się warunków atmosferycznych, co szczerze mówiąc było mi na rękę.
- Chodźmy popływać.- Usiadł obok mnie ściągając koszulkę.
- Chory jesteś?- Spojrzałam na niego marszcząc czoło.
- Ciepło jest.
- Bez przesady.- Spojrzałam na niego podwijając koszulkę wyżej.
- Ściągnij ją przecież widziałem cię w bieliźnie nie raz.- Położył się obok mnie.
- Jeszcze byś się podniecił i byłoby ci głupio.- Spojrzałam na niego.- A tego nie chcemy.- Zaprzeczyłam zabawnie kiwając głową.
- Masz rację, nikt mnie tak nie podnieca jak ty.- Uśmiechnął się szeroko wstając a następnie biorąc mnie na ręce zaczął zmierzać w kierunku jeziora.
- Matt puść mnie bo zacznę się drzeć.- Zaczęłam walić go pięściami w klatę, ale niestety nie skutkowało.- Jak mnie nie puścisz to nigdy już tu z tobą nie przyjdę! Z resztą nigdzie z tobą nigdy nie wyjdę..- Zaczęłam wymyślać, ale nie dane było mi do kończyć bo poczułam jak ląduje w lodowatej wodzie. Odgarnęłam włosy z czoła i spojrzałam krzywo na chłopaka.- Idiota.- Syknęłam zbliżając się do niego.
- Sama chciałaś żebym cię puścił.- Wzdrygnął ramionami i czym prędzej wyszedł z wody.
- Zabiję cię.- Syknęłam wychodząc z wody za chłopakiem.
- Czekam.- Uśmiechnął się cwaniacko siadając na piasku. Jako że byłam cała mokra usiadłam na kolanach chłopaka przytulając się do niego jednocześnie go mocząc.
- Głupia jesteś.- Zaczął się odsuwać bulwersując się.
- Wiem.- Przytuliłam się do niego mocniej. Jednak gdy usłyszałam dźwięk nadchodzącej wiadomości szybko się zerwałam podbiegając do torby.
' Nudzisz się beze mnie, mała?x ' - Na ekranie ujrzałam smsa od Louisa, który mimowolnie zmusił mnie do pojawienia się uśmiechu na mojej twarzy.
- To Louis?- Napisz, że się bzykamy.- Poruszył zabawnie brwiami a ja spiorunowałam go wzrokiem aby teraz mi nie przeszkadzał.
' Wręcz przeciwnie, jestem z Mattem nad jeziorem '- Mimowolnie się uśmiechnęłam odpisując na wiadomość chłopaka. Po chwili przyszedł kolejny sms na który pośpiesznie odpisałam, jak i następny i następny.


- Głodny jestem spojrzał na mnie Matt szperając po lodówce.
- Gdzieś tam powinien być obiad. Mama na pewno zostawiła.- Spojrzałam na chłopaka wchodząc do kuchni z Sophie, którą odebraliśmy z przedszkola i siadając na krześle. Gdy chłopak znalazł to czego szukał odgrzał półmisek z mięsem i wszyscy zabraliśmy się za jedzenie.
- Co tam moja przyszła żono? - Spojrzał na moją siostrę Matt puszczając do niej zalotnie oko.
- Już nie. Teraz kocham tylko Harrego.- Spojrzała na niego jedząc mięso, które wcześniej jej pokroiłam.
- Przecież masz dopiero 4 lata, a ty już mi dałaś kosza?- Spojrzał na nią z udawaną przykrością na co ja się zaśmiałam.
- Takie życie.- Spojrzałam na przyjaciela a Sophie wytknęła na niego język nie wiedząc co odpowiedzieć.

- Mamo?- Spojrzałam na kobietę siadając obok niej w salonie gdy Matt sobie już poszedł a Sophie spała.
- Słucham kochanie?- Spojrzała na mnie odkładając książkę, którą właśnie czytała. Nie poznawałam jej, Była taka spokojna i opanowana. Widząc ją taką nikt nigdy nie powiedziałby, że owa kobieta tak dużo piła, znęcała się nad dziećmi czy prostytuowała się. Nie oceniaj książki po okładce..
- W sobotę od rana jadę z Louisem do Londynu i mówię ci o tym bo nie jestem pewna czy powinnam jechać. Wrócę dopiero w nocy.- Spojrzałam na matkę wpatrującą się we mnie.
- Oczywiście, że powinnaś jechać. O nic się nie martw. Przecież jestem waszą matką. Wiem jak opiekować się Sophie, jeżeli o to ci chodzi.- Uśmiechnęła się delikatnie poklepując mnie po ramieniu a ja delikatnie się odsunęłam.
- Jesteś naszą matką, ale kilka razy podniosłaś na mnie rękę nieźle mnie przy tym urządzając.- Spojrzałam na nią z wyrzutem.
- Dlatego chce wszystko naprawić.
- Okej. Trzymam za ciebie kciuki.- Wstałam z kanapy zmierzając do swojego pokoju.
Długo nie mogłam zasnąć. Nie ze względu na esemesowanie z Tomlinsonem, lecz cały czas zastanawiałam się co powinnam zrobić. Chciałam jechać z Louisem, kibicować mu i po raz kolejny spotkać jego przyjaciół, ale z drugiej strony obawiałam się, że podczas mojej nieobecności mama ponownie sięgnie po alkohol, w końcu nie pije dopiero kilka dni i wszystko jest możliwe...Ale może w końcu powinnam dać jej szanse i ponownie zaufać ?
________________________________________________________
Przepraszam was. Przede wszystkim za ten bezsensowny rozdział, który mi się nie podoba. Wiem, że wszystkie poprzednie rozdziały jak i ten były bardzo krótkie. Mam jednak nadzieję, że wybaczycie mi to. Obiecuję wam, że następny rozdział będzie dłuższy i niezwykle interesujący, przynajmniej tak mi się wydaję.
Mam coraz więcej obserwatorów a zarazem coraz mniej komentarzy. Proszę was, wyrażajcie swoją opinię bo dla mnie to ważne.
Nie mam nic przeciwko spamu. Nie złośćcie się, że nie czytam waszych blogów, ale najzwyczajniej w świecie nie mam na to czasu. Gdy go w końcu znajdę to zajrzę, a jeśli mi się spodobają wasze historie to przeczytam, skomentuje a co najważniejsze zostanę do końca :)
Mam nadzieję, że tym razem KAŻDY z was skomentuję. Do następnego<3

niedziela, 17 lutego 2013

Chapter X

Środa. Zapowiadał się głupi dzień bo ani Matta ani Louisa miało nie być w szkole. Co miałam robić sama? Wolałam pospać do południa, następnie wstać i spędzić jakoś dzień z Sophie. Jednak moje wszystkie plany pokrzyżował dzwonek do drzwi. Jako, że było przed 8 ani mamy ani Soph nie było już w domu. W piżamie i roztrzepanych włosach zeszłam na dół.
- Louis ?- Spojrzałam na chłopaka stojącego w drzwiach.
- Ładnie wyglądasz.- Uśmiechnął się zadziornie wchodząc do środka.- Przyszedłem się pożegnać.- Spojrzał na mnie zadowolony.
- Nie wyjeżdżasz na wieczność. Przecież zobaczymy się w sobotę.- Spojrzałam na chłopaka opierając się o ścianę w korytarzu.
- Ale jednak to kilka dni. Chyba zacząłem się do ciebie przyzwyczajać, rozumiesz.- Podszedł bliżej oplatając swoimi rękoma moją talię.
- Wiesz Louis, na prawdę zaczęłam cię lubić i mam do siebie o to wszystko na prawdę wielkie wyrzuty.- Spojrzałam na wpatrującego się we mnie chłopaka.
- Nie skrzywdzę cię.- Wyszeptał w moje włosy po chwili na mnie zerkając.
- Robię wielki błąd, ale wierzę ci.- Spojrzałam na chłopaka unosząc kącik ust. Odpowiedzi nie uzyskałam, Lou lubił zaskakiwać pocałunkami w najmniej oczekiwanych momentach, co oczywiście mi nie przeszkadzało.
- Musze już lecieć.- Wzdychnął ciężko pieszcząc dłonią mój policzek.
- Idź.- Uśmiechnęłam się.
- Pożegnaj się ze mną.- Poruszył zabawnie brwiami przybliżając do mnie swoją twarz.
- To ty wyjeżdżasz ,nie ja.- Spojrzałam na chłopaka kładąc dłonie na jego torsie. Gdy Lou nachylił się aby ponownie mnie pocałować położyłam palec na jego ustach zwodząc go i jednocześnie się z nim drocząc.- Nie wiem czy zasłużyłeś.- Uśmiechnęłam się cwaniacko.
- Zamknij się.- Ostatecznie pochylił się nade mną łącząc nasze wargi po raz kolejny w pocałunku.


O 10 postanowiłam iść do szkoły na ostatnie 3 lekcje, które zresztą zleciały bardzo szybko. Po 13 wróciłam do domu i zabrałam się za obiad. Z tego co mówiła wczoraj moja matka muszę odebrać Soph bo ona sama wraca do domu dopiero o 18.
Przygotowując spaghetti rozmawiałam przez telefon z Mattem ,który właśnie był w drodze do Londynu i męczył mnie, że przed 20 u mnie będzie. Oczywiście nie obyło się bez rozmowy o tym, że spacerując ulicami Londynu niejednokrotnie natknął się na Brytyjskie piękności. Idiota.
Gdy zbliżała się 15 a spaghetti gotowe stało na kuchence udałam się w kierunku przedszkola aby odebrać siostrę.
- Jaaaade.- Przytuliła się do mnie widząc mnie w korytarzu.
- Cześć śliczna.- Ucałowałam ją lekko w czoło.
Pomagając jej się ubrać opowiedziała mi wszystko co działo się dziś w przedszkolu.

- Głodna? Zrobiłam spaghetti.- Spojrzałam na siostrę stojąc przy kuchence.
- Głodna.- Uśmiechnęła się siadając przy stole a następnie przysunęłam jej talerz i usiadłam na przeciwko ze swoim.
Po zjedzonym obiedzie zmyłam naczynia a następnie zasiadłyśmy w salonie przed telewizorem oglądając na Dvd jakąś bajkę, którą wcześniej wybrała Sophie. Nie zważałam zbytniej uwagi na to co oglądamy gdyż byłam chyba za bardzo pochłonięta smsowaniem z Louisem, który wiecznie miał mi coś do opowiedzenia lub po prostu wysyłał mi zdjęcia swoje i Harrego tak na wypadek gdybym jednak tęskniła za widokiem jego twarzy i jak on to twierdzi żebym nie zapomniała jak wygląda.
- Patrz Sophie, Louis przysłał zdjęcie z Harrym.- Podłożyłam siostrze telefon ukazujący fotografię chłopaków pod nos.
- O jezu, Hazzuś.- Wzięła od mnie telefon wpatrując się w chłopaka.

Około 20 gdy leżałam na łóżku u siebie w pokoju grzebiąc w laptopie usłyszałam dzwonek do drzwi, a po chwili głos mamy witający kogoś. Wiedziałam, że to Matt, ale nie chciało mi się schodzić. Nie musiałam długo czekać, aż drzwi od mojego pokoju otworzyły się a obok mnie momentalnie zjawił się Matt duszący mnie w objęciach.
- Streść mi wszystko co działo się jak mnie nie było. Łącznie z twoim zanikającym siniakiem n przedramieniu i tej bliźnie na dłoni.- Spojrzał na mnie lustrując każdy kawałek mojego ciała.
- Nic nowego.- Wzdrygnęłam ramionami przytulając się do przyjaciela.
- Twoja mama wyglądała na trzeźwą.- Gładził dłonią moje plecy.
- Bo jest. Coś jej się odmieniło. Tak w ogóle to znalazła nową pracę.- Spojrzałam na chłopaka uśmiechając się lekko.
- A Louis?- Uśmiechnął się cwaniacko.
- Co Louis? Jest w Londynie.
- A jak był tutaj?- Spojrzał na mnie drążąc temat.
- To się spotykaliśmy.- Wzdrygnęłam ramionami rozsiadając się wygodniej.
- Więcej szczegółów?
- Spadaj. Ja ci się nie pytam jak całuje Kristtie.- Tknęłam do lekko w ramię.
- Czyli jednak.- Momentalnie usiadł wpatrując się we mnie.
- Nie przespałaś się z nim?- Zaczął dociekliwy temat drażniąc mnie.
- Matt.. Nie jestem tobą kochanie.- Uśmiechnęłam się cwaniacko.
Chłopak nie dawał mi spokoju od 3 godzin. Jednak gdy zbliżała się godzina 24 postanowił nie wracać do domu tylko przenocować u mnie, a jutro przed szkoło podleci szybko do siebie i się ogarnie.
Pozostało mi jakoś wytrwać tę noc i nie dać się zgwałcić temu debilowi, którego nie potrafiłam nie kochać.

________________________________________________
Jak zwykle ocenę pozostawiam wam i proszę o komentarze :)

środa, 13 lutego 2013

Chapter IX

- Gdzie jesteś kretynie ? - Szłam szkolnym korytarzem mijając kolejno znane mi osoby ,jednocześnie telefonując do Matta .
- Nie wróciliśmy jeszcze ,będę dopiero w środę .- Powiedział zaspanym głosem .- Tak ,obudziłaś mnie .- Powiedział wyprzedzając moje następne pytanie .
- No trudno ,będę musiała to jakoś przeżyć .-Wzdychnęłam śmiejąc się .-Przywieź mi coś fajnego.
- Chcesz londyńskie gumki ?
- Jasne ,zawsze o takich marzyłam .
- Dobra ,to teraz daj mi spać .Napiszę wieczorem .
Wrzuciłam telefon do torby a następnie po usłyszeniu dzwonka na lekcje podążyłam do klasy .
Mówiłam już jak bardzo nienawidzę chemii ? Gdyby nie Matt ,który był w niej na prawdę dobry mogłabym sobie tylko pomarzyć o 4 i mieć co najwyżej 2 .Właśnie takowy przedmiot trwał .Na moje szczęście była dzisiaj lekcja teoretyczna ,która na szczęście szybko zleciała i mogłam ruszyć do stołówki zjeść w spokoju śniadanie .
Kupiłam małą latte i usiadłam przy jednym ze stołów .Pomieszczenie szybko napełniło się resztą społeczności szkolnej .Między innymi w drzwiach ujrzałam Louisa i jego przyjaciela Stan'a .To może dziwne ,ale pierwszy raz przypomniało mi się o naszym wczorajszym pocałunku .Chyba wcześniej nie miałam nawet czasu o tym myśleć .Ku mojemu zaskoczeniu gdy wróciłam poprzedniego dnia wraz z Sophie do domu mama czekała z kolacją ,w znakomitej formie a dziś rano przywitała nas śniadaniem .Czy to czas na zmiany ? A może to po prostu cisza przed burzą ?
- Cześć .- Z przemyśleń wyrwał mnie głos Louisa .
- Hołota pojechała do domu ? - Zaśmiałam się uśmiechając się do chłopaka .
- W końcu .Wreszcie się wyśpię ,może .- Usiadł na przeciwko mnie zerkając na swojego kumpla stojącego w kolejce za 'wspaniałym' jedzeniem z naszej szkolnej stołówki .
- Tak serio to wcale nie są źli ,wręcz przeciwnie .- Spojrzałam na chłopaka upijając kawę.
- To w przyszły weekend musisz jechać ze mną do Londynu .- Uśmiechnął się znacząco .
- Chyba musisz się bardziej postarać żeby mnie tam wyciągnąć ,ale zastanowię się .- Spojrzałam na siadającego obok chłopaka Stan'a, który po chwili się ze mną przywitał .- Kiedy zaczynacie próby ?- Spojrzałam ponownie na Louis'a dopijając do końca kawę.
- Jutro jadę ,w piątek wieczorem wrócę i w sobotę rano gdzieś koło 10 wpadnę po ciebie i pojedziemy z powrotem do Londynu .
- Długo układałeś ten plan? - Spytałam chłopaka spoglądając na śmiejącego się Stan'a .
- Właściwie to z wymyśliliśmy to z chłopakami .- Uśmiechnął się poruszając zabawie brwiami.
- Nie chcę ci Louis przerywać flirtów ,ale dzwonek .- Odezwał się Stan .
Wychodząc ze stołówki każdy z nas zmierzył w swoją stronę .Ja na moją wyczekiwaną lekcję francuskiego a chłopacy gdzieś w kierunku sali biologicznej .

Po 5 lekcjach w końcu mogłam wracać do domu. Czekałam za wakacjami ,za tym aby móc nocami poświęcać się imprezom a popołudniami je odsypiać .Na moje szczęście już niedługo się one zaczną ,a tuż po nich zacznie się moje studenckie życie w Londynie .Nie mogę się doczekać..
- Cześć .- Przywitała mnie mama gdy weszłam do domu.
- Ty tutaj ? - Spojrzałam na nią .
- Znalazłam pracę ,normalną pracę.- Wpatrywała się we mnie oczekując mojej reakcji.
- Najwyższy czas .- Wzdrygnęłam ramionami udając się do kuchni, a ona tuż za mną .Nalałam sobie kompotu a następnie oparłam się o blat.- Więc co to za praca?
- Będę pracować w firmie Jacksonów jako kierowniczka. Papierkowa robota .
- W twojej poprzedniej robocie też miałaś się zajmować papierami.- Wytknęłam kobiecie .
- Przepraszam .- Spojrzała na mnie niezręcznie podchodząc bliżej.
- Przerabiałyśmy to.- Spojrzałam na nią odkładając szklankę za siebie.
- Chcę to wszystko odbudować kochanie .
- Powodzenia .- Spojrzałam na nią z politowaniem ,następnie udałam się do swojego pokoju .

Jako ,że mama była w domu i się zaczęła zachowywać jak na matkę przystało nie musiałam wychodzić po Sophie . Po 16 wpadł Louis ,który wcześniej pisał ,że właśnie jest w drodze z jakimś filmem .
Rozsiedliśmy się na łóżku wcześniej włączając film .
- Jezu Louis, znowu jakiś romantyczny ?- Spojrzałam na chłopaka opierając poduszkę o ścianę .
- Robię nam klimat ,zrozum. - Spojrzał na mnie śmiejąc się .

- Czemu ty za mną tak nie biegasz jak ta laska w filmie ?
- Wystarczy ,że ty  tak biegasz .- Uśmiechnęłam się cwaniacko drażniąc chłopaka stopą .- Zrób mi masaż.- Podsunęłam mu nogę pod nos .
- Chciałabyś .- Uśmiechnął się cwaniacko.
- Masz rację .Marzę o tym aby Louis Tomlinson zrobił mi masaż.- Udałam zachwyconą zerkając na niego.
- Mogę zrobić coś więcej jak chcesz.- Poruszył zabawnie brwiami.
- Dałeś pokaz wczoraj ,z resztą chyba trochę się zestresowałeś bo ci nie wyszło .- Uśmiechnęłam się znacząco siadając wygodnie. Ale nie martw się kiedyś cię nauczę.- Tknęłam go lekko w ramię .
- Po prostu powiedz, że ci się podobało i chcesz to powtórzyć .- Usiadł bliżej śmiejąc się.
- Ty w końcu się przyznaj ,że coś cię do mnie ciągnie .- Uśmiechnęłam się do niego a następnie poczułam jak chłopak łapie mnie za biodra jednocześnie mnie za nie przyciągając. Objęłam dłońmi jego policzki następnie pochyliłam się nad nim składając na jego ustach delikatny a zarazem czuły pocałunek .Czułam jak okrakiem sadza mnie na swoich kolanach .Teraz to on przejął prowadzenie po chwili czując jak ląduję na łóżku a chłopak nade mną. Nie pozostając mu dłużna odwzajemniałam każdy z jego pocałunków póki do pokoju nie weszła Sophie .
 - Hej Louis .- Uśmiechnęła się szeroko wchodząc do pokoju, następnie usiadła na skraju łóżka.
- Przeszkadzasz nam.- Uśmiechnął się do niej Louis nadal pochylając się nade mną.
- Idę ..Ale będę mogła spotkać się jeszcze kiedyś z Harrym? - Spojrzała na Louisa wstając z łóżka.
- Obiecuję.- Uśmiechnął się do mojej siostry ,która po chwili zachwycona wyszła z pokoju.
- Podoba jej się. - Uśmiechnęłam się do chłopaka ,który nadal się nade mną pochylał.
- Pogadamy o tym później.- Uśmiechnął się cwaniacko po raz kolejny łącząc ze sobą nasze wargi w pocałunku .

- Pojedziesz ze mną w sobotę ?- Spojrzał na mnie bawiąc się naszymi splecionymi palcami.
- Może jak się jeszcze trochę postarasz  .- Uśmiechnęłam się delikatnie.- Ale myślę ,że tak .Mama się chyba zaczyna zmieniać. Przynajmniej mam taką nadzieję i chce w to wierzyć.- Wzdychnęłam lekko.
- Mama zrobiła pizze i pyta się czy przyjedziecie.- Spojrzała na nas Sophie ,która po raz kolejny zawitała u mnie w pokoju przerywając nam rozmowę.
- Jasne.- Zadecydował za nas Louis, a następnie wraz z moją siostrą ścigali się w kierunku kuchni zostawiając mnie w pokoju. Gdy zeszłam obydwoje wraz z mamą siedzieli w kuchni zajadając się pizzą i najwidoczniej o czymś dyskutując. Usiadłam na wolnym krześle obok chłopaka i nałożyłam sobie kawałek.
- Mamo ,a wiesz że Louis i Jade się całowali?- Palnęła Sophie a ja w momencie delikatnie kopnęłam ją pod stołem zerkając na Louisa ,który zaczął dławić się pizzą .
- Mówisz o swoich lalkach?- Zaśmiała się do niej nasza matka spoglądając na mnie badawczo.
- Nie no ,o nich.- Spojrzała na Louisa śmiejąc się.
- Są dorośli Sophie.- Zwróciła się do mojej siostry uśmiechając się do chłopaka .

W końcu nadszedł wieczór i czas na pożegnanie się z chłopakiem ,który jutro ponownie wyjeżdża do Londynu.
- Zadzwoń jutro i daj Harrego do telefonu, Soph się ucieszy.- Spojrzałam na chłopaka gdy staliśmy na korytarzu.
- Po co znowu zaczynasz? Zadzwonię .-Uśmiechnął się cwaniacko otwierając drzwi.
- Przecież wiesz, że nie o to mi chodziło.
- Jasne.- Uśmiechnął się cwaniacko .
- Cześć Louis.- Przepuściłam go w drzwiach. Jednak za nim wyszedł przyciągnął mnie do siebie po raz kolejny tego dnia łącząc nasze wargi w pocałunku.



Po oderwaniu się od siebie chłopak z uśmiechem opuścił mój dom a ja zmierzyłam na górę. Sophie spała a mama siedziała u siebie więc zmierzyłam do swojego pokoju rzucając się na łóżko.
Chwytając w ręce telefon poczułam wibrację a ekran wskazywał wiadomość od Louisa .- 'Chyba rzeczywiście coś mnie do ciebie ciągnie' .
Nie odpisując na smsa chłopaka a następnie odkładając telefon ponownie położyłam się na łóżku i z uśmiechem na ustach zasnęłam.
________________________________________________
Witam was moje kochane a zarazem najlepsze czytelniczki. Co u was słychać? Właśnie mam grypę co jest równoznaczne z tym, że mam mnóstwo czasu na pisanie. Jednak nie zawsze mam na to chęć bo zazwyczaj pochłania mi to bardzo dużo czasu. Jak wam się podoba? Liczę na komentarze, szczególnie te długie, które tak niesamowicie cieszą. Dziękuję wam wszystkim za miłe słowa bo to dzięki wam piszę dalej i tworze jakieś tam historie. Ems tobie szczególnie dziękuję, przede wszystkim za to, że jesteś już tyle czasu <3

sobota, 9 lutego 2013

Chapter VIII

Zaczynam szczerze nienawidzić swojego życia .Od ostatnich kilku tygodni czułam się jakbym była uwięziona w kołowrotku gdyż wiecznie działo się to samo ,tak było i tej nocy .Trzask butelki wybudził mnie z mojego spokojnego snu .Czułam się jakbym miała deja vu ,które w tamtej chwili chciałam mieć .Zwlekając się z łóżka zeszłam na dół .W salonie panował półmrok ,jednak dało się zauważyć skuloną kobietę na podłodze .W pierwszym momencie myślałam ,że się tak schlała ,że nie miała siły się podnieść .Jednak gdy zauważyłam ,że uciska swoją krwawiącą rękę postanowiłam podejść bliżej .
Nic nie mówiła .Klęczała nad zbitym szkłem w ciszy .Nie czekałam na żaden jej ruch .Po prostu podeszłam bliżej klęcząc w bezpiecznej odległości od niej .Gdy w końcu miałam z nią kontakt wzrokowy powolnym ruchem podniosłam ją z podłogi usadawiając na kanapie .Licząc na to ,że przez kilka sekund nie zrobi nic głupiego udałam się do kuchni w celu znalezienia czegokolwiek co nadawałoby się do zrobienia opatrunku .
Po znalezieniu gazy i zwykłego bandażu wróciłam do matki ,która ledwo siedziała. Usiadłam obok niej biorąc jej dłoń w swoją a następnie przyglądając się skaleczeniu . Zaczęłam ostrożnie opatrywać ranę uważając na to aby nie wymierzyła mi w międzyczasie żadnego ciosu w twarz czy też inną część ciała .Ku mojemu zdziwieniu była bardzo spokojna .
- Połóż się i idź spać .- Spojrzałam na kobietę przyprowadzając ją do sypialni .Bez słowa zrobiła to o co ją prosiłam .Gdy leżała podeszłam do niej okryć ją kołdrą ,następnie zgasiłam światło i wyszłam z pokoju zamykając drzwi .- I  tak cię nienawidzę...
Było kilka minut po 5 .Chciałam ponownie położyć się spać jednak przypomniało mi się o szkle leżącym w salonie ,które samo się nie posprząta .Schodząc na dół od razu się za to zabrałam .Ostre kawałki zbitych butelek leżały wszędzie .Oczywiście nie obyło się bez skaleczenia .Brawo Jade ,jesteś mistrzem .Po posprzątaniu szkła zajęłam się swoją dłonią .Chwyciłam leżącą gazę i bandaż i wykonałam sobie dość staranny opatrunek . Gdy w końcu wszystko było tak jak powinno a salon został posprzątany udałam się do siebie .W chwili gdy padłam na łóżko od razu zasnęłam .

Louis

Była godzina 13 .Wraz z chłopakami ,których zaprosiłem do siebie po programie ,który wczorajszego wieczoru zakończył się sukcesem właśnie wstaliśmy .Chciałem odwiedzić Jade, spotkać się z nią lub chociaż wpaść na nią gdzieś przypadkiem .Martwiłem się. Nienawidziłem przemocy i chciałam każdego zawsze od niej uchronić. Nie chciała rozmawiać o tym co się wydarzyło ,nie wiedziałem w jakim jest stanie .
- Ta twoja Jade odpisała ,że jak tak koniecznie chcesz to możemy przyjść po nią i jakąś Sophie za pół godziny .- Wyrwał mnie z przemyśleń głos Stylesa grzebiącego w moim telefonie .- A tak w ogóle to co to za Sophie ? Ładna ? - Wypytywał chłopak a ja wyrwałem mu swój telefon .
- Styles .Ile razy mam ci mówić ,że masz nie ruszać mojego telefonu ? - Wziąłem urządzenie odpisując na smsa .
- Ja ciebie tez Louis .- Uśmiechnął się cwaniacko i zniknął za drzwiami pokoju .Za pewne poszedł zjeść śniadanie, jak reszta .Co raz bardziej lubiłem Harrego ,z resztą nie tylko jego bo pozostali też byli w porządku .Mam nadzieję ,że to co nas spotkało będzie trwać jak najdłużej a tworząc zespół ,który niedawno powstał osiągniemy sukces .
Po tym jak się ogarnąłem na tyle ile mogłem wraz z chłopakami wyszliśmy z domu kierując się do miejsca zamieszkania Jade .Przez całą drogę dyskutowaliśmy o dziewczynie .Co chwilę któryś z nich zadawał mi pytania z nią związane lub sami rozmawiali o jej wyglądzie .Nic dziwnego, skoro pokazałem im jej zdjęcia na twitterze .Z resztą wcale im się nie dziwię .Była dziewczyną o niezwykłej urodzie i pięknym uśmiechem ,która nie jeden raz spojrzeniem potrafiłaby doprowadzić chłopaka do męskości .
- Cześć .- Spojrzałem na Sophie bawiącą się przed domem .
- Cześć Louis .- Uśmiechnęła się do mnie spoglądając na stojących za mną chłopaków .- Ja ich znam. Widziałam ich wczoraj w telewizji .
- Harry ,to właśnie jest Sophie .- Uśmiechnąłem się cwaniacko do przyjaciela .

Od godziny siedzieliśmy w parku nie daleko mojego domu  .Chłopacy świetnie dogadywali się z Jade jak i jej siostrą .Wkurzał mnie Zayn ,wiecznie czarował dziewczynę swoim spojrzeniem jak i próbował ją zagadywać co chyba mu wychodziło .Widząc znudzenie Sophie zaproponowałem jej ,że zaprowadzę ją do bliźniaczek bo i tak siedzą w domu .Tomlinson idioto, mogłeś zrobić to już wcześniej .
- Chodź idziemy .- Wyciągnąłem rękę w kierunku Soph ,która po chwili ją uścisnęła .
- Przejdę się z wami .- Spojrzała na mnie Jade  wstając z ławki .Nic nie mówiąc skinąłem tylko głową a chłopacy zaoferowali ,że zaczekają .
Gdy po 5 minutach dotarliśmy pod dom weszliśmy do środka .Sophie zaprowadziłem do pokoju moich sióstr a Jade została na dole ,za pewne zagadywana przez moją matkę .Gdy po chwili zszedłem na dół od razu wyciągnąłem dziewczynę na zewnątrz .Przez cały czas odkąd ją tylko zobaczyłem zastanawiał mnie opatrunek na jej dłoni .Co z tego ,że pytali ją o to chłopacy skoro wciskała im ściemę ,że się po prostu skaleczyła .
- Jade ,powiedz mi co się stało .- Spojrzałem na nią łapiąc delikatnie jej rękę .
- Louis ,skaleczyłam się po prostu .
- Takie kity wciskaj chłopakom .Mnie na prawdę nie oszukasz .- Spojrzałem na nią zatrzymując się .
- Louis ,daj mi kurwa spokój .Nie naciskaj na mnie .Jeżeli zechce ci powiedzieć to to zrobię ,uszanuj to do cholery .. - Spojrzała na mnie wkurzona .Nie jeden raz widziałem ją taką ,ale chyba podniecała mnie ta niedostępność . Jak gdyby nigdy nic przyciągnąłem ją do siebie przyciskając do jednej ze ścian stojącego nieopodal budynku  a następnie przywarłem swoimi wargami do jej ust .Nie opierała się. Całkowicie poddała się pocałunku odwzajemniając go .


- Szukaliśmy was ..Tak długo nie wracaliście .- Oderwałem się od dziewczyny słysząc znajomy mi głos Harrego .Co ci idioci tu robili ,teraz ? Zły moment .
- Możemy wrócić później .- Uśmiechnął się cwaniacko Niall .
- Spokojnie ,jestem pewna ,że Louis przelizałby i was jeśli byście chcieli .- Uśmiechnęła się cwaniacko Jade zerkając kolejno na chłopaków .

- Niee, przecież to nie prawda .- Bronił się Styles gdy chłopacy opowiadali historie o Caroline .
- Serio nazywa się Flak ? - Zaśmiała się Jade po czym Harry zmierzył ją spojrzeniem .
- Nazywa się Flack .- Poprawił dziewczynę a wszyscy po kolei wybuchli śmiechem .
- Robi się późno .Lecę po Sophie i spadam .- Spojrzała na nas Jade a ja dopiero teraz zdałem sobie sprawę ,że na dworze panuje już mrok .Całą szóstką ruszyliśmy w kierunku domu .Ani się nie obejrzałem a wszyscy kolejno do niego wchodziliśmy .Gdy Jade zabrała Sophie pożegnała się z chłopakami ,którzy jutro już wracają do siebie .
- Podwieźć cię ? - Uśmiechnąłem się do dziewczyny gdy staliśmy przy drzwiach .
- Przejdziemy się .-Uśmiechnęła się a następnie po otwarciu drzwi obydwie za nimi zniknęły.
 __________________________________________________
Nienawidzę siebie .Między innymi za ten bezsensowny rozdział .Nie mam weny ,ani trochę żeby napisać coś godnego przeczytania .Wybaczcie mi .

niedziela, 3 lutego 2013

Chapter VII

Nie dość ,że zasnęłam przed 3 bo Tomlinson męczył mnie sms-ami to do tego wszystkiego po godzinie obudził mnie trzask zbijanego szkła .Jak najszybciej zbiegłam do salonu w którym najprawdopodobniej nadal znajdowała się moja matka .
- Co tu się stało ?- Spojrzałam na podłogę pokrytą w szkle .
- Wódka się skończyła .- Leżała bezwładnie na łóżku całkowicie zalana .Nic nowego .
- Mamo błagam cię .Przenieś się do sypialni i idź odpocząć .- Przykucnęłam przed kanapą zerkając na kobiete .
- Nie będziesz mi gówniaro mówiła co mam robić. - Wykrzyczała ,w chwili atakując dłonią mój policzek. Nie zdziwiło mnie to .To chyba przyzwyczajenie towarzyszące mi od kilku ostatnich dni ..
Zmieniając pozycję na kanapie pchnęła mnie na podłogę .Miałam tego dosyć. Momentalnie wstałam i podążyłam na górę zamknąć się w pokoju ,próbując zasnąć w wierze ,że moja rodzina wcale nie jest patologiczna a to wszystko to tylko zły sen .

Wraz z Sophie siedziałyśmy na łóżku w moim pokoju wyczekując zaczęcia się xfactora w którym miał wystąpić Tomlinson .Matki nie było w domu .Nie trudno się domyślić ,że była w 'pracy' więc miałyśmy trochę spokoju . Został on jednak zaburzony gdy usłyszałam znaną melodię wygrywającą przez mój telefon.
- Co tam Louis ? Denerwujesz się ? - Tymi słowami odebrałam telefon od chłopka .Było kilka minut przed 20 co oznaczało ,że chłopak wraz z jego kolegami z zespołu zaraz pojawią się na scenie .
- A trzymasz kciuki ? - Usłyszałam jego głos w słuchawce .
- Jasne .- Uśmiechnęłam się sama do siebie .
- To się nie denerwuje .
- Powodzenia Louis .- Po raz kolejny się uśmiechnęłam zerkając na zadowoloną Sophie .
- Żałuję ,że nie chciałaś przyjechać .
- Może następnym razem .A teraz kończę bo zaraz wielka chwila Lou .Jeszcze raz powodzenia .- Powiedziałam kończąc rozmowę .
- Uuu .Louis ? - Uśmiechnęła się Sophie zerkając na mnie .
- Nie grab sobie mała .- Rzuciłam się na nią łaskocząc ją ,a po chwili obie zaczęłyśmy śmiać. Sophie była moim całym światem .Była dla mnie najważniejszą osobą jaką przy sobie miałam .Niekiedy mogliby mnie wziąć za jej matkę ,w końcu między nami jest aż 15 lat różnicy ,to mimo tak zróżnicowanego wieku w każdej sytuacji umiałyśmy się dogadać i potrafiłyśmy ze sobą rozmawiać. Kocham ją ,bardzo ..

W końcu ,po pół godziny oglądania x factora nadeszła pora na chłopaków ,na One Direction .Byłam bardzo ciekawa co zaśpiewają a przede wszystkim jak pójdzie Louisowi. Towarzyszyło mi fajne uczucie oglądając kogoś kogo znam .Dawaj Louis ,powiedziałam pod nosem wpatrując się w ekran telewizora .

And You can tell everyboady this is your song 
It maybe quiet simple bad now that it's done
I hope You don't mind
I hope You don't mind
That I put down in words
How wonderful life is now you're in the word .



- Patrz jaki ten w loczkach jest fajny ,Albo ten z tą śmieszną grzywką ,albo blondyn .- Wymieniała Soph wpatrując się w wiszący na ścianie telewizor .Mój wzrok cały czas skupiony był na chłopaku z Doncaster więc nie rozmyślałam za dużo o wizerunku pozostałych .
- Fajni .- Uśmiechnęłam się do młodej obejmując ją ramieniem .- Ale są jeszcze trochę starsi od ciebie .W przedszkolu nie ma fajnych ? - Tknęłam ją lekko w nosek śmiejąc się .
- Jade fuj ,przecież powiedziałam tylko ,że są fajni .- Oburzyła się na co się zaśmiałam .
Mimo ich zakończonego występu nadal siedziałam zachwycając się ich występem ,nie zwracałam nawet uwagi na następnych śpiewających uczestników .Po godzinie w końcu nadszedł czas na ogłoszenie wyników .Byłam pewna ,że chłopcy nie będą zagrożeni .Tak też się stało .

- Zjemy coś ? - Spojrzałam na młodą uśmiechając się .
- Nie zadzwonisz do Louisa ? - Spojrzała na mnie uśmiechając się .
- Nie będę mu przeszkadzać ,chodź .- Wyciągnęłam rękę w jej kierunku .
Po zrobieniu kanapek położyłam je na stole następnie siadając obok siostry .Zanim zabrałam się za jedzenie odczytałam smsa od Matta ,którego chwilę temu dostałam .
- Widziałaś występ swojego kochasia ? - Po przeczytaniu wiadomości momentalnie się zaśmiałam dławiąc się wypitą chwilę temu kawą .
- Spieprzaj geju . - Po odpisaniu na wiadomość chłopaka wzięłam się za jedzenie w międzyczasie odpisując na kolejne smsy od niego .Wiedziałam ,że na najbliższe kilka godzin nie da mi spokoju .

- I żyli długo i szczęśliwe .- Spojrzałam na leżącą już w łóżku Sophie kładąc książkę na szafce obok jej łóżka. Dziwnie się czuję za każdym razem czytając jej bajki z takim zakończeniem .Świat jest podły i często dostajemy po dupie więc po co ma żyć w zakłamaniu ,że zawsze wszystko kończy się szczęśliwie ? - Dobranoc kochanie .- Pocałowałam ją w czoło i wyszłam z pokoju gasząc światło .Schodząc na dół usłyszałam dźwięk otwieranego zamka .Wchodząc na korytarz zauważyłam mamę zaopatrzoną w różnorodne trunki ,jak miewam na jej wieczór podczas którego znowu oberwę .Wiem ,że miałam zabrać Sophie i się wyprowadzić gdy zrobi to jeszcze raz ,ale po prosu nie mam dokąd a nie mogę narazić małej na głód ,zimno i niebezpieczeństwo .Nie zwracając na nią zbytniej uwagi udałam się do swojego pokoju a następnie na balkon biorąc przy okazji paczkę fajek i zapalniczkę .
Zaciągając się dymem ,który tak kojąco działał na moje płuca obserwowałam z balkonu puste ulice Doncaster gdy poczułam wibrację w mojej kieszeni.
- Cześć kretynie co tam ? Ochłonąłeś ? - Zaśmiałam się do telefonu zaciągając się fajką .
- Wracam już do domu ,chłopacy jadą ze mną .Chcesz ich poznać ? - Usłyszałam głos chłopaka po drugiej stronie .
- Jest 23 Louis .Tak bardzo za mną tęsknisz ,że nie wytrzymasz do jutra ? - Zaśmiałam się do słuchawki .- Sophie śpi i nie zostawię jej w domu z mamą. Wiesz jak moja mama .- Powiedziałam wyrzucając fajkę .
- Znowu się wzbogaciłaś o nowe siniaki ?
- Miałam z nią starcie w nocy .Ale nie ważne , nie przejmuj się mną bo to tylko i wyłącznie moja sprawa więc nie musisz się interesować. Tak w ogóle to gratuluje ,byliście świetni .- Uśmiechnęłam się delikatnie .
- Nie wierzę ,że usłyszałem coś takiego z twoich ust .
- Więc się ciesz bo coś takiego się nie zdarza codziennie .
Nasza rozmowa ciągła się jeszcze jakieś kilka minut .Byłam zmęczona więc przerwałam pod pretekstem położenia się .Wchodząc z powrotem do pokoju skierowałam się do łazienki .Wzięłam szybki prysznic ,przebrałam się w piżamę i stanęłam na przeciw lustra .Na mojej twarzy i przedramionach widoczne były siniaki .Te z kilku dni wcześniej jak i te wczorajsze .Gasząc światło w łazience weszłam z powrotem do pokoju a następnie wskoczyłam do łóżka otulając się szczelnie kołdrą .

____________________________________________________________
Nienawidzę się za ten rozdział i od razu was za niego przepraszam .Nie miałam weny oraz brak czasu przyczynił się do tego ,że jest od po prostu kiepski .Mam nadzieję ,że nie znienawidzicie mnie przez to .