wtorek, 30 kwietnia 2013

Chapter XX

Spoglądałam niepewnie na Matta, który cały czas kurczowo ściskał moją dłoń gdy siedzieliśmy w gabinecie doktora Sparksa. Mężczyzna od dłuższego czasu analizował moje wyniki co chwile notując coś na jednej z kart.
- Nie wygląda to dobrze. Mam nadzieję, że zdajesz sobie z tego sprawę.- Spojrzał na mnie mężczyzna wyglądając z zza kartki.
- Dwa lata temu też to pan mówił. Swoją droga nie spodziewałam się, że to pan.- Spojrzałam niezręcznie na mężczyznę.
- Szczerzę mówiąc to też liczyłem, że to nie ty. Miałem nadzieję, że to tylko zbierznośc nazwisk.
- To wy się znacie?- Odezwał się zdezorientowany Matt.
- Tak. Przyjmowałem kiedyś w Doncaster. To ja wykryłem nowotwór u Jade.- Spojrzał na Matta a następnie przeniósł wzrok na mnie.- Potrzebuję więcej badań żeby móc znowu zacząc działac skoro chcesz jeszcze pożyc.- Spojrzał na mnie ponownie notując coś na kartce.- To jest twoje zwolnienie z pracy.- Powiedział podając mi kartkę.- W przyszłym tygodniu staw się na oddziale. Poleżysz u nas około tydzień co wiążę się z tym, że nie będziesz mogła stawic się na wykładach.
- Rozumiem.- Skinęłam głową zerkając w kierunku mężczyzny.
- Tyle z mojej strony, ale na przyszłośc szanuj swoje życie. Nie wierzę, że tak zlekceważyłaś swoją chorobę.- Spojrzał na mnie z wyrzutami na co momentalnie zrobiło mi się głupio.
Spuściłam głowę w dół po czym ponownie spojrzałam na mężczyznę.- Mam nadzieję, że nie jest za późno bo zamierzam walczyc.

Po zakończonej wizycie udaliśmy się do Starbcucksa w którym pracowałam. Witając się z moimi koleżankami i kolegami z pracy ruszyłam w stronę pomieszczenia kierowniczki. Pukając stanowczo weszłam do środka.
- Ja tylko na chwilę.- Powiedziałam wcześniej witając się z kobietą.- Jestem chora. Mam raka.- Wypaliłam czym dałam jej zwolnienie.- Nie wiem jak wszystko się potoczy więc chcę byc w porządku w stosunku do reszty. Nie chce trzymac miejsca dla siebie skoro na moim miejscu mógłby pracowac ktoś inny. Dlatego chcę złożyc wymówienie.- Spojrzałam na kobietę nerwowo bawiąc się palcami.
- Jade. Tak strasznie mi przykro.- Patrzyła na mnie niewiedząc co powiedziec.- Byłaś nienagannym pracownikiem. O czym ja w ogóle mówię. Chodź tu, niech cię uściskam.- Spojrzała na mnie wstając i rozkładając ręce.- Będę trzymac kciuki za ciebie. Wierzę, że wszystko się ułoży .- Powiedziała przytulając mnie do siebie.Podziękowałam jej za ciepłe słowa po czym wyszłam z pomieszczenia. Matt siedział przy jednym ze stołów czekając na mnie. Bez słowa podeszłam do niego po czym wstał łapiąc moją rękę, następnie wyszliśmy na zewnątrz kierując się do naszego mieszkania.
- Matt?- Przerwałam ciszę zerkając na chłopaka, który przez pół drogi cały czas ściskał moją rękę.- Jak mam powiedziec o tym chłopakom? Jak powiedziec o tym Louisowi?
- Na pewno nie przez skype. Masz jeszcze czas. - Powiedział próbując mnie pocieszyc.
- No nie wiem. Wracają w przyszłym tygodniu.- Spojrzałam na chłopaka zakłopotana.- Nie chce im o tym mówic.
- Przecież musisz. I tak się dowiedzą.
- Wolę żeby to stało się trochę później.
- Nie okłamuj go. Przypuszczam, że nie byłby zadowolony.- Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.- Z resztą nie myśl o tym na razie. Odreaguj jakoś to wszystko bo jak na razie wszystkim się zadręczasz.
- Jak?- Parsknęłam.- Łatwo ci mówic.
- Nie wiem, może sex? Obydwoje rozluźnimy się trochę.- Spojrzał na mnie a ja zaśmiałam się po czym szturchnęłam go lekko w ramię.
- Uwielbiam jak tak umiejętnie poprawiasz mi humor.- Uśmiechnęłam się przytulając się do chłopaka.
- Od tego między innymi jestem.- Uśmiechnął się szeroko po czym musnął delikatnie moje wargi.


- Rozumiem, że dzisiaj gotujesz.- Uśmiechnęłam się szeroko rzucając się na łóżko.
- Pizza od Teddy'ego może byc?
- Nie sądziłam, że aż tak się wysilisz.- puściłam do niego oko śmiejąc się.
- Zamknij się.- Usiadł obok mnie jednocześnie włączając tv.
Moją uwagę przykuł jeden z programów plotkarskich, których ostatnio oglądałam niewiele, jednak gdy usłyszałam w nim swoje imię kazałam chłopakowi zostawic.
- Wygląda na to, że była dziewczyna Louisa Tomlinsona znalazła już sobie pocieszenie w ramionach innego. Jak widac na zdjęciach spotykają się dośc często. Media donoszą, że para mieszka ze sobą, jednak ciekawszym jest fakt, że mieszkali już razem za czasów gdy dziewczyna była już z jednym z członków One Direction. Co na to Louis? Nie wypowiadał się na temat nowego chłopaka swojej byłej dziewczyny, natomiast twierdzi, że ma z nią bardzo dobre relacje. Mówiła dla was Jennifer Parker.
- Fajnie.- Fuknęłam zirytowana.
- Hej, zawsze chciałem byc sławny. Dzięki Jade.- Poruszył zabawnie brwiami trącając mnie lekko łokciem.
- Nie ma sprawy.- Wzdrygnęłam ramionami opierając się o tył kanapy.

Jak zawsze przyszedł wieczór i mój nastrój zmieniał się o 180 stopni. Matt właśnie wyszedł do pracy co oznaczało, że mogę znowu zacząc wylewac łzy bez obawy, że usłyszy po raz kolejny moje łkanie. Nie lubiłam pokazywac tego, że jest mi ciężko, ale czasami potrzebowałam się wypłakac czy pokrzyczec w poduszkę. Bóg mnie musi nie kochac skoro wszystko co złe przydarza się akurat mi. Nieważne.
Koło 20 musiałam niestety zwlec się z łóżka bo komuś po prostu zebrało się na odwiedziny. Stając przed lustrem w korytarzu zmierzwiłam ręką włosy i skierowałam się do drzwi do których ktoś od dłuższego czasu już się dobijał.
- No idę.- Syknęłam otwierając drzwi. W tym momencie doznałam szoku.- Lou? Mieliście byc w przyszłym tygodniu.- Zerknęłam na chłopaka, który po chwili stał już w korytarzu zamykając drzwi.
- Wróciliśmy trzy dni temu. Sprawdzałem czy chcesz mnie widziec.- Spojrzał na mnie przyglądając mi się.- Płakałaś?- Wyszeptał lekko słyszalnie kładąc rękę na moim policzku.
- Cholernie tęskniłam.- Przytuliłam się do chłopaka zaciskając oczy. Nie musiałam długo czekac aż to odwzajemnił szeptając w moje włosy jak strasznie przeprasza.
- Zrobiłem błąd. Żałuje tego. Na prawdę.- Odsunął mnie delikatnie od siebie biorąc w dłonie moją twarz.- Nie zniosę więcej czasu bez ciebie. Kocham cię Jade.- Spojrzał na mnie niepewnie po czym złączyłam nasze usta w zachłannym pocałunku. Wsunęłam swoje dłonie pod jego koszulkę jeżdżąc palcami po jego umięśnionym torsie. Delikatnie odsunęłam od niego swoją twarz. Przeniosłam swoją dłoń na jego twarz lustrując dokładnie rysy jego twarzy.- Nie pozwolę ci już odejśc. Kocham cię. Potrzebuję cię.- Spojrzałam na niego błagalnie po czym przycisnął mnie do ściany ponownie złączając nasze usta w w pocałunku.
Ponownie wsunęłam dłonie pod jego koszulkę tym razem umiejętnie się jej pozbywając. Delikatnie pociągnęłam go do swojej sypialni zamykając za nami drzwi. Znajdując się w pomieszczeniu chłopak momentalnie popchnął mnie na łóżko. Przyciągając go do siebie odwzajemniałam każdy z pocałunków. Nawet się nie zorientowałam kiedy pozbył się mojej koszulki a już majstrował przy zamku moich szortów.
Pociągnęłam go za kark aby zmniejszyc odległośc między nami przez co chłopak przyparł do mojej klatki piersiowej. Nasze pocałunki stały się jeszcze bardziej zachłanne. Zsuwając z chłopaka jego spodnie przygryzł moją dolną wargę po czym przekręcił nas o 180 stopni, tak, że teraz ja leżałam na nim. Zmieniłam swoją pozycję i usiadłam na nim okrakiem delikatnie ocierając się o jego przyrodzenie, które ciasno spoczywało w jego bokserkach. Nie chciał dłużej czekac, chciał dominowac więc ponownie przekręcił nas tak, że tym razem on był na górze. W mgnieniu oka pozbył się moich majtek, to samo zrobiłam z jego bokserkami. Nieoczekiwanie we mnie wszedł na co w pokoju rozniosły się jęki podniecenia. Mój oddech był nieregularny a myśli krążyły w okół tego chłopaka. Właśnie pieprzę się z Louisem Tomlinsonem. Z moim Louisem.
W momencie gdy chłopak wodził rękami po moich plecach stanowczym ruchem ręki odpiął mój stanik. Zaczął delikatnie całowac moją skórę przy obojczykach następnie zjeżdżając aż do piersi.
Jego ruchy stały się bardziej stanowcze przez co czułam, że osiągam już szczyt. Nie minęło dużo czasu gdy oboje szczytowaliśmy. Chłopak pochylił się nade mną składając na moich ustach czuły pocałunek, następnie opadł na łóżko obok mnie i przykrył nas kołdrą. Między nami panowała cisza a w pokoju było słychac nasze nierówne oddechy. Lou delikatnie splótł nasze dłonie zerkając na mnie.
- Ostatnio czytałem, że masz chłopaka.- Przerwał ciszę uśmiechając się szeroko.
- To tylko sex.- Wzdrygnęłam ramionami uśmiechając się do niego.
- I tak jesteś moja.- Uśmiechnął się cwaniacko przygryzając lekko płatek mojego ucha.
- Muszę ci coś powiedziec Lou.- Wzdychnęłam ciężko przekręcając się na bok aby dokładnie go widziec.
- Ja ciebie też Jade. Już ci mówiłem.- Uśmiechnął się szeroko wodząc dłonią po mojej nagiej skórze.
- Nie o to chodzi.
- Pogadajmy o tym kiedy indziej co? Jest już późno.- Spojrzał na mnie zerkając na stojący na szafce zegarek.
- Mhm.- Spojrzałam na niego zrezygnowana orientując się, że jest już przed 2 a następnie wtuliłam się w jego nagie ciało.- Dobranoc Lou.
- Śpij dobrze. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.

***
No. Co wy na to? W końcu te słowa padły z ich ust.
Rozdział jest zdecydowanie dłuższy w porównaniu do ostatnich.
Co sądzicie? BŁAGAM O KOMENTARZE, kocham was.

Jak wam się chce to posłuchajcie sobie jednego z moich coverów TU

@Reeespect_

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Chapter XIX

Wakacje. Długie dwa miesiące, które mimo wszystko za każdym razem mijają tak samo szybko. Każdego roku w planach mam aby były one najlepszymi w życiu, a te? Te już się skończyły. Nie zrobiłam nic pożytecznego ani nic dla siebie. Każdego dnia pojawiałam się w pracy a następnie wracałam do domu. Wieczorami rozmawiałam na skypie z chłopakami. Pieprzona monotonia. Tylko czekałam aż cała piątka wróci z tej pierdolonej trasy żebym mogła ich wszystkich po prostu przytulic, żebym mogła przytulic Louisa i powiedziec jak strasznie mi ciężko, jak strasznie za nim tęsknie i go potrzebuję. Przecież wiem, że moglibyśmy byc razem mimo wszystko. Zespół nie powinien byc przeszkodą. A fanki? Jeżeli kochają swoich idoli to powinni uszanowac wszystkie ich decyzje.
Weekendy za każdym razem spędzałam z Mattem. Zazwyczaj był to wyjazd do Doncaster. Jakby na to nie patrzec to tam czułam się najlepiej. To tam był mój dom, tam się wychowałam i tam straciłam najbliższe mi osoby. Jedno miejsce a tyle wspomnień. Szkoda, że większośc z nich tak bolesna, ale mimo tego wszystkiego co się wydarzyło wracam tam za każdym razem udając się na cmentarz wspominając z Mattem przeszłośc. On i Lottie byli dla siebie stworzeni. Zawsze pragnęłam takiej miłości jaką oni darzyli siebie nawzajem. Podziwiam go, że potrafił się otrząsnąc po wypadku jego ukochanej, że stanął na nogi.
A Sophie? Myślę o niej codziennie, codziennie przed snem lustrując to samo zdjęcie na której obydwie tkwimy ze szczerym uśmiechem. To było jak obawa o to, że mogłam jej zapomniec. Niedorzeczne, wiem..


Właśnie siedziałam na wykładach rozmyślając nad tym wszystkim gdy z moich przemyśleń wyrwał mnie siedzący obok Matt.
- Zwijamy się na obiad? Nic ciekawego.- Spojrzał na mnie z nadzieją.
- Jasne.- Spojrzałam na niego zmieszana, następnie oboje podnieśliśmy się z miejsca udając się w kierunku wyjścia.

* Włącz TO *
- O której zaczynasz pracę?-  Odezwał się gdy siedzieliśmy rozwaleni na kanapie w salonie oglądając jaką durną komedię i konsumując wcześniej zamówioną przez nas pizzę.
- Mam jeszcze 2 godziny.- Odwróciłam wzrok od telewizora, następnie oparłam głowę o jego ramię.- Jestem zmęczona, nic mi się nie chce. Jak pomyślę o tym, że o 22 kończę dopiero pracę to mi słabo.
- Rzuc to w cholerę. Sprzedałaś dom w Doncaster więc na brak kasy nie musisz narzekac.
- Ale co będę robic tu sama? Ty co drugie po południe jesteś w pracy, chłopaków nie ma. No i samo to, że w każdej wolnej chwili myślałabym o Louisie..- Spojrzałam na niego wzdrygając ramionami.- Rozumiesz.
Nie odpowiedział. Nic dziwnego. Od dłuższego czasu nie robię nic więcej niż użalam się nad sobą jakie to moje życie jest beznadziejne, no, ale przecież ludzie mają większe zmartwienia, prawda? Nie każdy ma dach nad głową czy inne, gorsze problemy. Mimo to wolałabym stracic wszystko byle miec przy sobie wszystkich tych, których straciłam...
Gdy Matt wyszedł do pracy po woli szykowałam się do swojej. Zgarniając do torebki wszystkie najpotrzebniejsze mi rzeczy napotkałam kartkę z zapisem wyników laboratoryjnych. No tak, nadal nie udałam się do doktora Sparksa, który cały czas nadal nalegał na tą wizytę. Ale po co? Doskonale wiedziałam co mi jest, z resztą nauczyłam się z tym życ i nie chce martwic Matta. Nie wiem czy by mi wybaczył, że nigdy mu o tym nie powiedziałam.
Odłożyłam kartkę z powrotem i następnie po wsunięciu na stopy miętowych baletek udałam się w kierunku mojego miejsca pracy.

Lubiłam swoją pracę. Codziennie spotykałam jakieś nowe twarze lub takie, które już tutaj bywały, w przerwie mogłam się napic ulubionej kawy a przede wszystkim czas leciał mi dośc szybko i przyjemnie.
Właśnie miałam 15 minutową przerwę gdy telefon wygrał znaną mi melodię. Nie patrząc na wyświetlacz przyłożyłam urządzenie do ucha wcześniej akceptując połączenie.
- Hej Jade.- Usłyszałam męski głos który przyprawił mnie o gęsią skórkę.
- Hej Louis.- Odpowiedziałam cicho zerkając na wyświetlacz czy na pewno dobrze rozpoznałam ten głos. To absurdalne, przecież nigdy bym nie zapomniała.
- Spotkaj się ze mną.- Wyszeptał stanowczo przyprawiając mnie o kolejne dreszcze.
- Louis, jesteś w Nowym Jorku. Raczej wątpię w swoje umiejętności teleportowania się czy latania.- Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- W przyszłym tygodniu będę w Londynie. Mamy przerwę w trasie.
- W takim razie okej.- Odparłam.
- Tęsknie Jade.- Po usłyszeniu tych dwóch słów na moje usta wtargnął delikatny uśmiech. Jednak widząc w drzwiach pomieszczenia dla personelu zdenerwowanego Matta ściskającego w ręce kartkę papieru zmieszałam się.
- Muszę kończyc.- Momentalnie zakończyłam połączenie odkładając nerwowo telefon.
- Wytłumacz mi to.- Spojrzał na mnie z żalem rzucając na stolik kartkę.
- Chciałam ci powiedziec, ale nie chciałam cię denerwowac.- Spojrzałam na niego przygryzając nerwowo wargę.
- Dowiedziałaś się dopiero teraz czy wiesz o tym dłużej?- Spojrzał na mnie przeszywając mnie wzrokiem.
- Długo. Jakieś dwa lata.- Spojrzałam na niego niepewnie.
- I nic z tym nie robisz? Kurwa Jade, widziałaś wyniki? To jest rak. Nowotwór do cholery.- Wykrzyczał przejęty powodując łzy w moich oczach.- Nie chcę stracic znowu kogoś tak ważnego dla mnie.
- Proszę cię Matt. Nie krzycz.- Spojrzałam na niego.- Chciałam życ normalnie. Biorę chemie, leczę się, ale to już chyba nie wystarcza. Na prawdę nie chcę spędzic pół życia w szpitalu.
- O ile tyle jeszcze masz. Mamy byc lekarzami. Myślałem, że jesteś mądrzejsza, odpowiedzialniejsza.- Spojrzał na mnie odwracając się i kierując do wyjścia.
- Kończę pracę za pół godziny.Nie zaczekasz na mnie?- Spojrzałam na niego zmieszana.
- Sorry, Jade. Muszę ochłonąc.- Powiedział po czym wyszedł zostawiając mnie..
Byłam załamana. Czułam, że go zawiodłam tając coś takiego.


Nie miałam siły dłużej tu siedziec. Zawitałam w gabinecie mojej kierowniczki prosząc o wcześniejsze wyjście i kilka dni wolnego. Całe szczęście, że się na to zgodziła.
Droga do domu zajęła mi dobrą godzinę. Miałam czas na umówienie się z doktorem Sparksem na konsultację jakiej się domagał. Mam nadzieję, że chociaż to ucieszy Matta tego dnia.
Otwierając drzwi mieszkania ujrzałam chłopaka opierającego się o ścianę. Spuściłam wzrok zsuwając baletki ze stóp. Gdy chciałam iśc do swojego pokoju pociągnął mnie za nadgarstek jednocześnie do siebie przytulając. - Przepraszam.- Wyszeptał w moje włosy gładząc je delikatnie ręką.
- Umówiłam się na konsultację.- Wyszeptałam cicho przytulając się do niego.- Jutro na 8. Pójdziesz ze mną?
- Jasne.- Powiedział odsuwając mnie od siebie.- Przejdziemy przez to razem..

***
Czuję, że nie potrafię napisac nic dobrego i was nie zadowalam. Nie wiem czy na waszym miejscu czytałabym coś tak bezsensownego..
Jutro piszę testy, ale mimo to postanowiłam tutaj coś dodac bo dawno nic się nie pojawiło.
Przepraszam.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Chapter XVIII


Obudziłam się z potwornym bólem głowy, nic dziwnego. Nie byłam przyzwyczajona do picia, tym bardziej takiej ilości alkoholu co wczoraj. Pośpiesznie wstałam z łóżka kierując się do kuchni w celu znalezienia butelki wody. W kuchni natknęłam się na świeże pieczywo i leżącą prasę, którą zapewne kupił Matt przed wyjściem do pracy. Moją uwagę przykuło zdjęcie moje i Malika najwyraźniej zrobione w nocy gdy wracaliśmy do domu. Zdjęcie ukazywało mnie objętą ramieniem przez Zayna. Zdjęcie było normalne, żadnego obmacywania, całowania, ale mimo wszystko pierdolnęli tytuł, że Zayn odbił dziewczynę przyjacielowi. Gdy usłyszałam dźwięk wydający przez mój telefon pobiegłam do pokoju w którym się znajdował.
- Tak Zayn, widziałam już okładkę jednej z gazet.- Powiedziałam od razu odbierając telefon.
- To lepiej włącz telewizor.
- Nie chcę się denerwowac.- Westchnęłam siadając na łóżku.
- Mogłabyś do nas przyjśc? Miałem starcie z Louisem. Powinnaś z nim pogadac.
- Zayn, ja i Louis nie jesteśmy razem. Prawda jest taka, że mogę robic co chcę, nawet sypiac z jego przyjacielem.
- Oboje wiemy, że nadal coś do niego czujesz i nie zrobiłabyś mu tego.
- Co on teraz robi?
- Po tym jak się trochę poszturchaliśmy siedzi w swoim pokoju. Harry go uspokaja.
- Chyba chcę go zobaczyc. Będę za pół godziny.- Westchnęłam ciężko po czym zakończyłam połączenie.
Po tym jak się odświeżyłam, ubrałam i zrobiłam lekki makijaż byłam gotowa do wyjścia. Mimo godziny 14 nie miałam nawet czasu zjeśc śniadania.

- Hej.- Spojrzałam na Zayna, który przepuścił mnie w drzwiach do mieszkania.
- Louis jest u siebie.- Spojrzał na mnie badawczo Harry wychylając się z za ściany.
- Ciebie tez miło widziec Styles.- Spojrzałam na chłopaka, który bez żadnej reakcji wrócił do salonu.
- Atmosfera dzisiaj jest ciężka więc uważaj.- Spojrzał na mnie Zayn. Skinęłam lekko głową i zmierzając po schodach na górę stanęłam pod drzwiami pokoju Louisa. Nie pukając weszłam cicho zamykając za sobą drzwi. W pokoju panowała ciemność poprzez opuszczone rolety. Siedział na łóżku, tyłem do mnie wpatrując się w bliżej nie określony punkt.
- Kimkolwiek jesteś, wyjdź. Jeżeli to ty Zayn, to wypierdalaj od razu.
- Myślałam, że może jednak nie będziesz miał nic przeciwko.- Powiedziałam cicho opierając się o drzwi. Momentalnie wstał z łóżka odwracając się w moją stronę. Tak cholernie mi go brakowało. Samo jego spojrzenie powodowało nagły napływ łez do moich oczu.
- Przyszłam tylko na chwilę.- Podeszłam do niego trochę bliżej delikatnie kładąc rękę na jego ramieniu.- Nigdy nie będę z Zaynem, nigdy nic między nami nie zaszło i z pewnością nie zajdzie. Nie wiem dlaczego ci to mówię, w końcu nie jesteśmy razem, ale nie chce żebyście się kłócili. Nie o mnie.- Spojrzałam na niego. Następnie odwróciłam się napięcie i ruszyłam z powrotem w kierunku drzwi.
- Zaczekaj.- Złapał mnie za nadgarstek.- Nie chcę tak życ, rzucę to.- Powiedział pewnie spoglądając na mnie.
- Nie Louis. Nie mogę ci tego zrobić. Kochasz One Direction. Kochasz robić to co robisz. Dopiero się wszystko zaczyna.- Spojrzałam na chłopaka delikatnie ściskając jego dłoń.- Pozwól mi zapomnieć.- Spojrzałam na niego a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, którą po chwili szybko otarłam. Nie czekając dłużej złożyłam delikatny pocałunek na jego policzku po czym wyszłam z pokoju.
'Idiotko, przecież i tak nie zapomnisz i do końca życia będzie tylko on'- Pomyślałam i zeszłam na dół.
Mijając stojących chłopaków, którzy najwidoczniej czekali na to co im powiem Spojrzałam na nich niezręcznie i kiwając delikatnie głową wyszeptałam 'nic' i wyszłam z mieszkania.
- Jade, czekaj.- Złapał mnie za nadgarstek Harry po czym mocno do siebie przytulił.- Trzymaj się. Uśmiechnęłam się słabo i wyszłam za bramę ich posesji.
W sumie to jakoś nigdy nie sądziłam, że będzie mi kogoś tak cholernie brakowało, tym bardziej jego. Od śmierci Lottie zawsze miałam go za skończonego idiotę i chyba nadal bym chciała aby tak było. Stojąc z nim w jednym pokoju miałam ochotę się na niego rzucić, przytulic, pocałował i poprosić o to aby po prostu był i mnie nie zostawiał. Co się ze mną stało? Dlaczego, aż tak się zmieniłam? Dlaczego on mnie, aż tak zmienił? Wcześniej byłam niezależna, od wszystkich i wszystkiego, a teraz? Nieważne. W końcu będę musiała się ze wszystkimi pogodzić. Chłopcy w końcu jada w trasę, wrócą za dwa miesiące, wyjadą znowu. Zapomnę, muszę.
Moje przemyślenia przerwał dzwoniący telefon. Gdy na wyświetlaczu ujrzałam imię mojej szefowej od razu odebrałam.
- Hej Jade, są już twoje wyniki.- Usłyszałam uprzejmy głos Katy. Na początku nie skojarzyłam, jednak po chwili przypomniało mi się o badaniach zdrowotnych, które zleciła wszystkim pracowników.
- Mam po nie przyjśc teraz?
- Nie koniecznie. Możemy to załatwić po weekendzie. Ale doktor Sparks kazał ci przekazać abyś się u niego pojawiła.
- Coś nie tak z moimi badaniami?
- Wybacz, nie jestem lekarzem. Nie znam się na tym.- Odrzekła mile.
- Jasne. W poniedziałek to załatwię.

Wyświetlacz mojego telefonu wskazywał godzinę 18. Do tego czasu nadal nic nie zjadłam więc mając nadzieję, że Matt jest jeszcze w pracy podążyłam do restauracji w której chłopak pracował jako kelner.
- Hej.- Uśmiechnęłam się do chłopaka gdy usiadł przy stole przy którym chwilę wcześniej zajęłam miejsce.
- Wpadłaś coś zjeśc czy po prostu się stęskniłaś.- Uśmiechnął się zerkając na mnie.
- Jedno i drugie. Nic jeszcze nie jadłam. Zrobisz sobie przerwę?- Spojrzałam na chłopaka biorąc w ręce kartę leżącą na stole.
- Właśnie kończę.- Spojrzał na mnie wstając od stołu.- Idę się przebrać. Co ci zamówić?
- Okej, weźmy pizze do domu.- Uśmiechnęłam się do niego odkładając kartę.

- I tak po prostu wyszłaś? Nie pożegnałaś się z nimi? Przecież po weekendzie wyjeżdżają.- Spojrzał na mnie Matt gdy leżeliśmy w jego łóżku jedząc pizze.
- No tak. Znając ich i tak przyjdą się pożegnac.- Wzdrygnęłam ramionami zerkając na niego.
Wieczór minął dośc normalnie. Leżeliśmy w łóżku oglądając jakiś bezsensowny film puszczany w lokalnej telewizji a następnie zasnęliśmy. W nocy męczyły mnie potworne nudności zapewne związane z moim kacem lub zatruciem się pizzą. W końcu, tylko to dziś jadłam.

***
No, udało mi się cokolwiek napisac. Błagam was o więcej komentarzy. Wiem, że zainteresowanie tym blogiem nie jest wielkie, ale mogę chyba liczyc na to żeby każdy kto go czyta mógł go skomentować, lol...

środa, 3 kwietnia 2013

Chapter XVII

Minęły dwa tygodnie odkąd rozstałam się z Louisem. Nie wiem dlaczego, ale wielokrotnie dzwonił oraz pisał między innymi abyśmy się spotkali. Dlaczego nie pozwoli mi o sobie zapomniec? Sam doprowadził do takiego obrotu sytuacji a teraz męczy mnie telefonami. Prawdę mówiąc rozważałam zmianę numeru, ale wiedziałam, że to nic nie zmieni w końcu któryś z chłopaków i tak dałby mu mój nowy.
Często o nim myślałam, zdecydowanie zbyt często. Najbardziej denerwujące było słyszec jego głos w radiu, który później cały dzień odbijał się w mojej głowie. Banalne.
Właśnie kończyłam moją ranną zmianę co oznaczało, że zaraz wpadnie Zayn z którym zamierzam iśc coś zjesc a następnie mamy zamiar udac się do kina. Ostatnio wiele czytałam na swój temat w gazecie. Chłopcy cieszyli się coraz większą uwagą mediów a ja dzięki Louisowi zostałam okrzyknięta dziewczyną, która zostawiła swojego chłopaka dla jego przyjaciela- Zayna. To prawda, od rozstania się z chłopakiem spędzałam bardzo dużo czasu z Malikiem, ale to nie znaczyło, że coś mnie z nim łączy czy łączyc będzie. Nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nad swoimi uczuciami do Tomlinsona. Na początku go nienawidziłam później się do niego przekonałam a następnie zbliżyłam się do niego i zostaliśmy parą, jednak gdy się rozstaliśmy dopiero wtedy dotarło do mnie, że jest to coś więcej niż zauroczenie. Nieważne, było minęło i nie wróci.
- Hej.- Z przemyśleń wyrwał mnie głos Zayna, który po chwili delikatnie całował mnie w policzek na powitanie. Tuż obok chłopaka stała trójka dobrze mi znanych chłopaków, którzy po chwili również się ze mną przywitali.
- Mam nadzieję, że się nie obrazisz jeśli spędzimy ten dzień razem z wami.- Spojrzał na mnie Harry po czym uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Oczywiście, że nie. Dajcie mi chwilę, muszę się przebrac.- Spojrzałam na nich uśmiechając się i weszłam do pomieszczenia poświęconego pracownikom.

- Co u Louisa?- Palnęłam ni stad ni zowąd gdy czekaliśmy na nasze zamówienie w Nandos.
- Jade. On cierpi. Wiesz, że tego nie chciał.- Spojrzał na mnie Harry łapiąc delikatnie moją rękę.
- Harry nie tłumacz go. Proszę.- Spojrzałam na chłopaka spuszczając z niego wzrok.
- Louis pojechał do Doncaster. Z resztą ostatnio mało wychodzi z pokoju. Nawet nie chce z nami chodzic do klubów.- Odezwał się Liam odpowiadając na moje wcześniejsze pytanie.
- Nieważne.. Nie było tematu.- Spojrzałam na nich kolejno po czym zabraliśmy się za jedzenie rzeczy, które własnie nam przyniesiono.
Myślałam, że ten obiad będzie wyglądał trochę inaczej, ale czego mogłam się spodziewac po chłopakach, którzy rozpoznawani i oblegani przez fanów są na każdym kroku? Oczywiście nie przeszkadzało mi to, że wiecznie ktoś podchodził aby sobie zrobic zdjęcie z którymś z nich lub wziąc autograf. Raczej zastanawiało mnie jakby wyglądał teraz mój związek z Louisem gdy cała ich piątka staje się teraz coraz sławniejsza. Może to i dobrze, że stało się jak stało? Nieważne.
- Będziemy się zbierac.- Powiedział nagle Liam wstając od stołu.
- A co z kinem?- Spojrzałam na nich kolejno zawieszając wzrok na Zaynie.
- Przecież mamy próbę wieczorem. Zayn ci nie mówił?- Spojrzał na mnie Harry wstając z krzesła.
- Przepraszam Jade, zapomniałem.- Usprawiedliwił się.- Obrazisz się jak pójdziemy w przyszłym tygodniu?
- Jasne, że nie.- Uśmiechnęłam się delikatnie po czym każdy z nas wstał z miejsca kierując się do wyjścia.

Siedziałam właśnie w jednym z najbardziej obleganych klubów w Londynie sącząc trzeciego drinka. Zegar wiszący naprzeciw wskazywał godzinę 24 a ludzi gromadziło się coraz więcej. Jedni tańczyli, drudzy zajmowali miejsca w boxach a jeszcze inni siedzieli przy barze sącząc drinki.
Chciałam coś zmienic, w końcu moje życie zaczęło tracic sens. Byłam pod wpływem, byłam ładna, mogłam miec każdego faceta jak i mogłam iśc z każdym do łóżka. Ale po co skoro kochałam Louisa i nie mogłam zapomniec o tym skurwielu?
Około 1 postanowiłam wracac do domu. Wychodząc z klubu napotkałam znajomą mi osobę, która omal nie wylała na mnie kufla z piwem.
- Zayn? - Spojrzałam na chłopaka.
- Cześc.- Spojrzał na mnie przelotnie uśmiechając się
- Jak próba?
- Przepraszam Jade. Na prawdę o niej zapomniałem, ale nawet jej nie było.  Tomlinson nie wrócił z Doncaster.- Odparł oburzony opierając się o ścianę.- Ale nieważne. Napijesz się ze mną? Zamówic ci drinka?
- Właściwie to wypiłam już 3, z resztą jestem zmęczona, miałam wracac do domu.- Uśmiechnęłam się do chłopaka delikatnie ruszając w kierunku drzwi. Nie odeszłam zbyt daleko gdyż chłopak zwinnie złapał mój nadgarstek.
- Daj spokój. Wiem, że rzadko imprezujesz. Rozerwij się trochę. Nie możesz wiecznie tylko pracowac i siedziec całymi wieczorami w domu. Zabaw się.- Poruszył zabawnie brwiami uśmiechając się.
- Dobra wygrałeś.- Poddałam się po czym ten uśmiechnął się zwycięsko.


Od dobrych 20 minut bujaliśmy się na parkiecie w rytm lecących piosenek. Mogłam się przyznac, że byłam już nieźle wstawiona, ale to był mój wieczór. Jutro miałam wolne więc w zasadzie mogłam wypic tyle żeby rzygac cały jutrzejszy dzień i wspominac go z uśmiechem. 
Ciało moje i Zayna co chwilę ocierało się o siebie. W końcu czułam, że dobrze się bawię. Koło trzeciej większośc ludzi zaczęło się rozchodzic więc przyszedł czas również na nas. Po wypiciu ostatnich drinków opuściliśmy klub.
- Odwiózłbym cię, ale chyba jednak nie jestem w stanie.- Zaśmiał się obejmując mnie ramieniem gdy szliśmy w kierunku naszej ulicy.
- Mieszkam za rogiem, a wy zaledwie cztery domy dalej. Więc wydaję mi się, że obejdzie się bez.- Uśmiechnęłam się do chłopaka spuszczając wzrok z jego twarzy, która bacznie mi się przyglądała. Po zaledwie pięciu minutach byliśmy na miejscu. Po tym jak kulturalnie się pożegnaliśmy wczołgałam się na górę prosto do mieszkania mojego i Matta.
- Kurwa gdzie ty byłaś? Dzwoniłem do ciebie z dwadzieścia razy.- Wydarł się na mnie mój przyjaciel otwierając mi drzwi, z którymi chwilę wcześniej się zmagałam.
- Dwadzieścia dwa.- Odparłam obojętnie zerkając na ekran telefonu.
- Nieważne. Jesteś pijana. Gdzie byłaś?- Spojrzał na mnie podtrzymując mnie abym nie straciła równowagi.
- W klubie. Spotkałam Zayna, byliśmy razem.- Powiedziałam przeciągle ściągając buty.
- Następnym razem chociaż napisz sms.- Objął mnie delikatnie następnie prowadząc do pokoju.
- Spokojnie. Przecież żyję.- Zaśmiałam się do niego kładąc się na łóżku.
- Nie wiedziałem co może ci wpaśc do głowy po rozstaniu z Louisem.- Położył się obok mnie wpatrując się w sufit.
- W sumie sama nie wiem. Rozważałam skok do Tamizy, ale jednak zrezygnowałam.- Spojrzałam na niego poważnym wzrokiem.- Żartowałam.- Szturchnęłam go lekko wtulając się.
- Nie skomentuję. Śpij już bo jutro czeka cię zapewne niezły kac.- Zaśmiał się obejmując moje ciało. Nic nie mówiąc wtuliłam się bardziej okrywając się kołdrą. Byłam taka padnięta, że w mgnieniu oka zasnęłam.

***
Hmm, nie wiem. Ten rozdział jest dziwny i mam mieszane uczucia co do niego. 
Generalnie to dziękuję za komentarze i proszę o więcej. NIECH KAŻDY Z WAS SKOMENTUJE, błagam.
Co do mojego wyjazdu do Londynu w sprawie x factora to niestety nie polecę tam w tym tygodniu. Mam czas do pierwszego maja więc może uda mi się poleciec w innym terminie. Szkoda, że wszystko nie jest prostsze. Dziękuję za wszystkie miłe słowa. Do następnego :)