poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Chapter XIX

Wakacje. Długie dwa miesiące, które mimo wszystko za każdym razem mijają tak samo szybko. Każdego roku w planach mam aby były one najlepszymi w życiu, a te? Te już się skończyły. Nie zrobiłam nic pożytecznego ani nic dla siebie. Każdego dnia pojawiałam się w pracy a następnie wracałam do domu. Wieczorami rozmawiałam na skypie z chłopakami. Pieprzona monotonia. Tylko czekałam aż cała piątka wróci z tej pierdolonej trasy żebym mogła ich wszystkich po prostu przytulic, żebym mogła przytulic Louisa i powiedziec jak strasznie mi ciężko, jak strasznie za nim tęsknie i go potrzebuję. Przecież wiem, że moglibyśmy byc razem mimo wszystko. Zespół nie powinien byc przeszkodą. A fanki? Jeżeli kochają swoich idoli to powinni uszanowac wszystkie ich decyzje.
Weekendy za każdym razem spędzałam z Mattem. Zazwyczaj był to wyjazd do Doncaster. Jakby na to nie patrzec to tam czułam się najlepiej. To tam był mój dom, tam się wychowałam i tam straciłam najbliższe mi osoby. Jedno miejsce a tyle wspomnień. Szkoda, że większośc z nich tak bolesna, ale mimo tego wszystkiego co się wydarzyło wracam tam za każdym razem udając się na cmentarz wspominając z Mattem przeszłośc. On i Lottie byli dla siebie stworzeni. Zawsze pragnęłam takiej miłości jaką oni darzyli siebie nawzajem. Podziwiam go, że potrafił się otrząsnąc po wypadku jego ukochanej, że stanął na nogi.
A Sophie? Myślę o niej codziennie, codziennie przed snem lustrując to samo zdjęcie na której obydwie tkwimy ze szczerym uśmiechem. To było jak obawa o to, że mogłam jej zapomniec. Niedorzeczne, wiem..


Właśnie siedziałam na wykładach rozmyślając nad tym wszystkim gdy z moich przemyśleń wyrwał mnie siedzący obok Matt.
- Zwijamy się na obiad? Nic ciekawego.- Spojrzał na mnie z nadzieją.
- Jasne.- Spojrzałam na niego zmieszana, następnie oboje podnieśliśmy się z miejsca udając się w kierunku wyjścia.

* Włącz TO *
- O której zaczynasz pracę?-  Odezwał się gdy siedzieliśmy rozwaleni na kanapie w salonie oglądając jaką durną komedię i konsumując wcześniej zamówioną przez nas pizzę.
- Mam jeszcze 2 godziny.- Odwróciłam wzrok od telewizora, następnie oparłam głowę o jego ramię.- Jestem zmęczona, nic mi się nie chce. Jak pomyślę o tym, że o 22 kończę dopiero pracę to mi słabo.
- Rzuc to w cholerę. Sprzedałaś dom w Doncaster więc na brak kasy nie musisz narzekac.
- Ale co będę robic tu sama? Ty co drugie po południe jesteś w pracy, chłopaków nie ma. No i samo to, że w każdej wolnej chwili myślałabym o Louisie..- Spojrzałam na niego wzdrygając ramionami.- Rozumiesz.
Nie odpowiedział. Nic dziwnego. Od dłuższego czasu nie robię nic więcej niż użalam się nad sobą jakie to moje życie jest beznadziejne, no, ale przecież ludzie mają większe zmartwienia, prawda? Nie każdy ma dach nad głową czy inne, gorsze problemy. Mimo to wolałabym stracic wszystko byle miec przy sobie wszystkich tych, których straciłam...
Gdy Matt wyszedł do pracy po woli szykowałam się do swojej. Zgarniając do torebki wszystkie najpotrzebniejsze mi rzeczy napotkałam kartkę z zapisem wyników laboratoryjnych. No tak, nadal nie udałam się do doktora Sparksa, który cały czas nadal nalegał na tą wizytę. Ale po co? Doskonale wiedziałam co mi jest, z resztą nauczyłam się z tym życ i nie chce martwic Matta. Nie wiem czy by mi wybaczył, że nigdy mu o tym nie powiedziałam.
Odłożyłam kartkę z powrotem i następnie po wsunięciu na stopy miętowych baletek udałam się w kierunku mojego miejsca pracy.

Lubiłam swoją pracę. Codziennie spotykałam jakieś nowe twarze lub takie, które już tutaj bywały, w przerwie mogłam się napic ulubionej kawy a przede wszystkim czas leciał mi dośc szybko i przyjemnie.
Właśnie miałam 15 minutową przerwę gdy telefon wygrał znaną mi melodię. Nie patrząc na wyświetlacz przyłożyłam urządzenie do ucha wcześniej akceptując połączenie.
- Hej Jade.- Usłyszałam męski głos który przyprawił mnie o gęsią skórkę.
- Hej Louis.- Odpowiedziałam cicho zerkając na wyświetlacz czy na pewno dobrze rozpoznałam ten głos. To absurdalne, przecież nigdy bym nie zapomniała.
- Spotkaj się ze mną.- Wyszeptał stanowczo przyprawiając mnie o kolejne dreszcze.
- Louis, jesteś w Nowym Jorku. Raczej wątpię w swoje umiejętności teleportowania się czy latania.- Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- W przyszłym tygodniu będę w Londynie. Mamy przerwę w trasie.
- W takim razie okej.- Odparłam.
- Tęsknie Jade.- Po usłyszeniu tych dwóch słów na moje usta wtargnął delikatny uśmiech. Jednak widząc w drzwiach pomieszczenia dla personelu zdenerwowanego Matta ściskającego w ręce kartkę papieru zmieszałam się.
- Muszę kończyc.- Momentalnie zakończyłam połączenie odkładając nerwowo telefon.
- Wytłumacz mi to.- Spojrzał na mnie z żalem rzucając na stolik kartkę.
- Chciałam ci powiedziec, ale nie chciałam cię denerwowac.- Spojrzałam na niego przygryzając nerwowo wargę.
- Dowiedziałaś się dopiero teraz czy wiesz o tym dłużej?- Spojrzał na mnie przeszywając mnie wzrokiem.
- Długo. Jakieś dwa lata.- Spojrzałam na niego niepewnie.
- I nic z tym nie robisz? Kurwa Jade, widziałaś wyniki? To jest rak. Nowotwór do cholery.- Wykrzyczał przejęty powodując łzy w moich oczach.- Nie chcę stracic znowu kogoś tak ważnego dla mnie.
- Proszę cię Matt. Nie krzycz.- Spojrzałam na niego.- Chciałam życ normalnie. Biorę chemie, leczę się, ale to już chyba nie wystarcza. Na prawdę nie chcę spędzic pół życia w szpitalu.
- O ile tyle jeszcze masz. Mamy byc lekarzami. Myślałem, że jesteś mądrzejsza, odpowiedzialniejsza.- Spojrzał na mnie odwracając się i kierując do wyjścia.
- Kończę pracę za pół godziny.Nie zaczekasz na mnie?- Spojrzałam na niego zmieszana.
- Sorry, Jade. Muszę ochłonąc.- Powiedział po czym wyszedł zostawiając mnie..
Byłam załamana. Czułam, że go zawiodłam tając coś takiego.


Nie miałam siły dłużej tu siedziec. Zawitałam w gabinecie mojej kierowniczki prosząc o wcześniejsze wyjście i kilka dni wolnego. Całe szczęście, że się na to zgodziła.
Droga do domu zajęła mi dobrą godzinę. Miałam czas na umówienie się z doktorem Sparksem na konsultację jakiej się domagał. Mam nadzieję, że chociaż to ucieszy Matta tego dnia.
Otwierając drzwi mieszkania ujrzałam chłopaka opierającego się o ścianę. Spuściłam wzrok zsuwając baletki ze stóp. Gdy chciałam iśc do swojego pokoju pociągnął mnie za nadgarstek jednocześnie do siebie przytulając. - Przepraszam.- Wyszeptał w moje włosy gładząc je delikatnie ręką.
- Umówiłam się na konsultację.- Wyszeptałam cicho przytulając się do niego.- Jutro na 8. Pójdziesz ze mną?
- Jasne.- Powiedział odsuwając mnie od siebie.- Przejdziemy przez to razem..

***
Czuję, że nie potrafię napisac nic dobrego i was nie zadowalam. Nie wiem czy na waszym miejscu czytałabym coś tak bezsensownego..
Jutro piszę testy, ale mimo to postanowiłam tutaj coś dodac bo dawno nic się nie pojawiło.
Przepraszam.

13 komentarzy:

  1. Rak? O wow. Nie spodziewalam się. Cudny rozdzial i powodzenia na testach :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ma raka? ;o
    teraz to mnie zaskoczyłaś,nie spodziewałam się,powiedzenia na jutrzejszych testach <3 pisz szybko nowy.
    ZAPRASZAM DO MNIE: http://life-is-not-that-easy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. oo kurde. nie myslałam ze bedzie miala raka, serio. potrafisz zaskakiwać.. :) no ale mam nadzieje ze wyjdzie z tego i ze wroci do Louisa, byli tacy szczęsliwi. /A :*

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG!!!
    Spodziewałam się wszystkiego ciąży, nawet tego, że Jade kiedyś była mężczyzną, (nie no żartuję :D) ale nie raka!!! Jeszcze nikomu o tym nie powiedziała!!! Nawet Matt'owi!!!! Matko niech ona zacznie się leczyć!!! Biedak Lou, on też o niczym nie wie!!!
    Trochę dużo tych wykrzykników :)
    pozdrawiam :*
    your-last-first-kiss-1dstory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. No i tu mnie zaskoczyłaś moja droga Patt! Po przeczytaniu poprzedniego rozdziału, byłam prawie na sto procent pewna, że Jade będzie w ciąży, ale nie. Jestem w szoku takim obrotem sytuacji. Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego, że główna bohaterka będzie chora na raka... Szczerze mówiąc to rozumiem J. z tym, że nie powiedziała Matt'owi prawdy. Ona po prostu nie chciała bardziej dobijać swojego przyjaciela, po śmierci jego ukochanej. Sama nie wiem, czy potrafiłabym komukolwiek powiedzieć o chorobie, gdyby tak było. Przeraża mnie jeszcze jeden fakt. A mianowicie to, jak zareaguje na wieść o chorobie Louis, który wyznał swojej byłej dziewczynie, że za nią tęskni... Mam dziwne wrażenie, że brunet nie dowie się o raku od głównej bohaterki... Nie no, narobiło się trochę, to przyznam. No nic. Czekam z niecierpliwością na rozdział dwudziesty, a tobie życzę weny, czasu i pomysłów przy pisaniu oraz ogromnego powodzenia na testach! ♥ Love you ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. zadowalasz i to bardzo. wiem, że jestem kolejnym komentarzem z kolei, ale jeśli właśnie to czytasz, to wiedz, że to jest cudowne. błagam, niech ona nie umiera...

    OdpowiedzUsuń
  7. Przede wszystkm powodzenia jutro! Rozdział świetny, wow, Jade ma raka, tego się nie spodziewałam. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku. Nie mogę się doczekać następnego! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział, jak każdy podreszta :D
    Tak mi przykro, że Jade jest chora :C Jejciu, mam nadzieję, że z tego wyjdzie...
    Akurat słuchałam tej piosenki kiedy to czytałam ;C
    Odpowiednio nadaje nastrój ;C

    OdpowiedzUsuń
  9. Nawet nie żartuj, że ją zabijesz ?! Błagam nie rób tego, bo ja tu osiwieje z nerwów !
    Nie wiem co jeszcze napisać. Mam się uczyć na testy, a siedzę i czytam, jak moja mama się dowie, to mnie przygwoździ do łóżka i każe się uczyć :D Widzisz jak dla Ciebie ryzykuję :PP
    Czekam na ciąg dalszy <33

    OdpowiedzUsuń
  10. Zacznę od tego, że testy pójdą Ci bardzo dobrze, jeśli sama w siebie uwierzysz. Nie będzie źle. Wiem, że się stresujesz, w końcu przechodziłam to rok temu. Ale trzymam za Ciebie mocno kciuki. Przechodząc do rozdziału, powiem, że bardzo mi się podoba, gdyż jest taki emocjonujący i w ogóle. Mam nadzieję, że Jade jakoś z tego wyjdzie, bo nie chcę, żeby umarła. przecież ona się w życiu tyle nacierpiała, a przecież kiedyś musi zaznać tego szczęścia, chyba, że tutaj upragnioną ulgę oznacza niebo, ten prawdopodobnie lepszy świat. Ale no weź! Nie rób mi tego. Tak poza tym, cieszę się, że Jade spotka się z Louisem i mam nadzieję, że mu powie co do niego czuje i będzie romantycznie :* Pozdrawiam, życzę weny i czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawe czy Louis i Jade znowu będą razem? Dlatego czekam na kolejny ;D

    OdpowiedzUsuń