- Puść, pójdę się ubrać.- Spojrzałam na chłopaka, który w tym momencie mnie obejmował.
- Przyjechałem wcześniej. Mamy chwilę.- Uśmiechnął się cwaniacko odgarniając mi włosy z czoła.
- Sorry kotku, muszę wziąć prysznic.- Wyrwałam się z jego objęć i wzięłam wcześniej przygotowane przeze mnie ubrania.
- Mogę iść z tobą.- Wstał obejmując mnie w tali.
- Zapomnij.- Spojrzałam na chłopaka udając się do łazienki.
- Jade, mieliśmy wyjechać o 7, jest 7.15.- Spojrzał na mnie opierając się o ścianę.
- Już jestem gotowa, czekam na ciebie.- Uśmiechnęłam się do niego żegnając się z Sophie.
Gdy wyszliśmy z domu Louis momentalnie przyciągnął mnie do siebie składając na moich ustach delikatny a zarazem czuły pocałunek. Czułam motylki w brzuchu, ale co z tego? Przecież nie mogłam mu dać tej satysfakcji.
- Jedźmy bo jak będziesz za późno to będziesz miał pretensje, że to przeze mnie.- Uśmiechnęłam się cwaniacko odsuwając się od chłopaka a następnie skierowałam się do samochodu siadając na miejscu pasażera.
- Co byś powiedziała na to jakbyśmy byli parą ?- Spytał ni stąd ni zowąd zerkając na mnie z uśmiechem.
- A co? Marzysz o takiej seksownej dziewczynie jak ja?- Spojrzałam na niego z cwaniackim uśmiechem rozsiadając się wygodniej na fotelu.
- A zgadzasz się?- Spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Postaraj się trochę bardziej kotku.- Uśmiechnęłam się cwaniacko do chłopaka.
- A Matt kogoś ma?
- A czemu pytasz? Jak się nie zgodzę to weźmiesz się za Matta? - Zaśmiałam się zerkając na niego.
- Tak. Zapomniałem ci powiedzieć, że jestem pedałem.- Powiedział poważnie nie spuszczając wzroku z drogi.- Ale mam Harrego i zaspokaja wszystkie moje potrzeby.
- Ja mam Matta.- Spojrzałam na chłopaka uśmiechając się.
- Jesteście ze sobą na prawdę blisko.- Stwierdził chłopak zerkając na mnie ukratkiem.- Często w szkole słyszałem plotki na temat tego, że jesteście razem.
- Jesteśmy tylko najlepszymi przyjaciółmi. Kochamy się, ale nie na tyle aby być razem. To inna miłość.- Spojrzałam na niego, nie wiem czy zrozumiesz.
- Rozumiem.- Stwierdził spoglądając na mnie.- Lottie go uwielbiała.
- On ją też. Aż tak zbliżyliśmy się dopiero po śmierci twojej siostry.Oboje potrzebowaliśmy bliskości osoby, która nas zrozumie.- Spojrzałam na niego uśmiechając się na wspomnienia związane z siostrą chłopaka.
- Ej mała, obudź się.- Szturchnął mnie chłopak a ja w momencie obudziłam się. Gdy otworzyłam oczy ku mojemu zaskoczeniu nade mną stało pięciu chłopaków, łącznie z Louisem. Wysiadając z samochodu przywitałam się z kolejno z każdym. Najdłużej w objęciach trzymał mnie Zayn, co było nieco dziwnym, ale nie przeszkadzało mi to. Gdy znalazłam się ponownie obok Louisa wszyscy razem zmierzyliśmy do wnętrza budynku w którym dzisiaj odpędzie się live xfactora.
- Harry, mamy dla ciebie dziewczynę.- Odezwał się Louis po tym jak usiedliśmy na jednej z kanap.
- Jak ma na imię? Ładna?- Spojrzał na nas zadowolony.
- Prześliczna.- Uśmiechnął się do mnie Louis obejmując mnie ramieniem.
- Jest w tobie niesamowicie zakochana, nie zepsuj tego.- Spojrzałam na Harrego uśmiechając się.
- Kim ona jest ?- Wypytywał Louisa podczas gdy pozostali próbowali ode mnie cokolwiek wyciągnąć.
- To jej siostra baranie, nie kompromituj się.- Odezwał się Liam śmiejąc się z chłopaka.
Około godziny 18 siedziałam już sama. Wcześniej udało mi się poznać makijażystki, stylistki, gości od nagłośnienia i wielu wielu innych, łącznie z Simonem Cowellem. Chłopacy od godziny mieli ostatnie próby, poprawki fryzur jak i stroi na dzisiejszy odcinek. Oczywiście nie udało mi się od żadnego z nich wyciągnąć nic temat tego co dzisiaj zaśpiewają. Co chwile przychodził do mnie któryś z chłopaków dotrzymać mi towarzystwa. Podczas rozmowy z Zaynem dowiedziałam się o nim jak i reszcie zespołu dużo ciekawych rzeczy, między innymi opowiedział mi o dziwnych przyzwyczajeniach Harrego czy Louisa.
- Nudzisz się kochanie?- Usiadł obok mnie Louis obejmując mnie ramieniem.
- Nie koniecznie.- Uśmiechnęłam się do niego zerkając na Zayna, który po chwili zostawił nas samych.
- Po livie dasz się gdzieś zabrać?- Spojrzał na mnie uśmiechając się.
- Prosto do Doncaster.- Uśmiechnęłam się spoglądając na niego.
- Mała, przecież twoja mama sobie poradzi.- Spojrzał na mnie nadal obejmując mnie ramieniem.
- Louis, przepraszam Cię. Po prostu znam swoją matkę i wiem do czego jest zdolna.
- Rozumiem.- Odparł zrezygnowany.
- Dziękuję.- Przytuliłam się do chłopaka a on złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
Gdy na scenę kolejno wchodzili uczestnicy w końcu nadszedł czas na chłopaków. Stojąc z Jay, matką Louisa obserwowaliśmy wszystkie ich poczynania z Backstagu. Momentalnie do moich uszu dotarła znana mi melodia piosenki 'Torn', którą uwielbiałam. W ciszy wsłuchiwałam się w kolejne wersy piosenki wykonywanej przez chłopaków. Byli niesamowici..
There's nothing left I used to cry,
My inspiration has run dry
That's what's goin' on
Nothing's fine. I'm torn... I'm torn...
Nothing's fine. I'm torn
Wszyscy razem staliśmy w skupieniu czekając na ogłoszenie wyników. Louis przez cały czas trzymał mnie za rękę. Czułam jak przez swoje zdenerwowanie niekontrolowanie ściska swoją dłoń. Co chwilę zerkałam poszczególnie na każdego z nich. To dziwne, ale denerwowałam się razem z nimi. Jednak gdy po chwili stali na scenie wraz z resztą i wyczytano nazwę ich zespołu uśmiechy od razu zagościły na ich twarzach jak i mojej i Jay, która trzymała mnie teraz w uścisku.
Gdy chłopcy uradowani zeszli ze sceny, to pierwsze co zrobił Louis podszedł do Jay, po której twarzy spływały łzy szczęścia. Gdy chłopak wypuścił z uścisku swoją matkę, podszedł do mnie. Bez zastanowienia rzuciłam szczere 'gratuluje' i przytuliłam się do chłopaka, który objął mnie swoimi ramionami.
- To było prosto z serca, specjalnie dla ciebie.- Uśmiechnął się Louis obejmując mnie w talii.
- Pogadacie później, musimy wracać na scenę.- Spojrzał na nas Zayn i po chwili ponownie stałam na backstagu wraz z mamą Louisa.
- Nie masz jeszcze dość mojego syna Jade?- Odezwała się Jay gdy wpatrywałam się na to co dzieje się na scenie.
- Wręcz przeciwnie. Polubiliśmy się.- Uśmiechnęłam się do kobiety.
- Uwierz mi, że jeszcze nigdy się tak nie starał.- Spojrzała na mnie delikatnie się uśmiechając i zerkając w stronę swojego syna.
- Na prawdę nie możecie wrócić jutro? Co z after party ?- Spojrzał na nas Harry gdy staliśmy już przy samochodzie.
- Nie dzisiaj. Jade musi wrócić.- Odpowiedział Louis. Wszyscy kolejno zaczęli wzdychać zrezygnowani następnie się z nami żegnając i znikając za drzwiami budynku.
- Louis, jeżeli chcesz iść na to after party to wrócę pociągiem. To na prawdę nie jest problem.- Spojrzałam na chłopaka opierając się o samochód.
- Przecież samej cię nigdzie nie puszczę w środku nocy, z resztą wolę spędzić z tobą te kilka godzin w samochodzie niż w takim spędzie.- Uśmiechnął się delikatnie łapiąc moją twarz w dłonie.
- Dziękuję.- Uśmiechnęłam się kładąc swoją dłoń na jego.
- Kim dla ciebie jestem?
- Co to za zmiana tematu?- Zaśmiałam się do niego.- Sama nie wiem, myślę, że jesteś dla mnie jak przyjaciel. Oczywiście mam z tobą inną więź niż z Mattem, bo jego traktuje jak brata, ale jesteś przyjacielem.- Uśmiechnęłam się zerkając w jego oczy, które bacznie mi się przyglądały.
- Chciałbym być kimś więcej.- Powiedział a ja uśmiechnęłam się znacząco. Nic nie mówiąc pocałowałam go delikatnie przygryzaając jego dolną wargę.
- Czyli?- Spojrzał na mnie nie pewnie a ja się zaśmiałam.
- Tak debilu. Ale jak mnie zdenerwujesz to będzie ciężko.- Zagroziłam śmiejąc się.
- Postaram się nie.- Uśmiechnął się pod nosem składając na moich ustach czuły pocałunek.
Po tym jak zostałam dziewczyną Louisa Tomlinsona obydwoje udaliśmy się do samochodu. Oczywiście nie odjechaliśmy zbyt szybko gdyż pozwoliliśmy sobie na chwilę czułości.
Po dość długiej jeździe, którą całą przespałam w końcu dojechaliśmy do Doncaster. Wjeżdżając w bramy miasta od razu zostałam obudzona przez chłopaka. Dojeżdżając do mojego domu już z daleka dało się ujrzeć stojącą karetkę oraz radiowóz. Po tym jak chłopak zaparkował czym prędzej wybiegłam z samochodu. Mimo sprzeciwu policjantów wtargnęłam na teren zamieszkiwanej przeze mnie posesji. Słyszałam wołający mnie głos Louisa jednak teraz były ważniejsze rzeczy niż obrócenie się za siebie. Wbiegając do domu ujrzałam matkę wyprowadzaną przez dwóch policjantów.
- Kim pani jest?- Spytał jeden z mężczyzn stojących w środku.
- Co z moją siostrą? Gdzie ona jest?- Spojrzałam na mężczyznę. Mój głos drżał, tak samo jak ciało. Nie wiem kiedy obok znalazł się Louis przyglądający się wszystkiemu po kolei.
- Pani siostra wypadła z okna. Zadzwonili do nas sąsiedzi. Natomiast Pani matka była pod wpływem alkoholu.- Odpowiedział oczekując mojej reakcji.
- Co z nią? Gdzie ją zabraliście.- Spojrzałam na niego trzęsąc się. Nawet nie wiem w którym momencie po mojej twarzy zaczęły spływać słone łzy.
- Jest w miejscowym szpitalu. Jej stan nie jest zbyt dobry.- Spojrzał na mnie po raz kolejny a ja w chwili wypowiedzenia jego słów wybiegłam na zewnątrz ciągnąc za sobą Louisa.
- Proszę, zawieź mnie do niej.- Spojrzałam na chłopaka coraz bardziej zrozpaczona.
- Jade uspokój się.- Przytulił mnie mocno do siebie a ja zaczęłam łkać coraz mocniej w jego ramię.
- Proszę, zawieź mnie do niej.- Spojrzałam na niego odsuwając się. Gdy skinął twierdząco głową po raz kolejny usiadłam na miejscu pasażera. Podkulając kolana pod swoją głowę wyczekiwałam aż w końcu będziemy pod tym pierdolonym szpitalem. Moim aktualnym marzeniem było ujrzeć ją całą i zdrową i przytulić do siebie. Następnie wyprowadzić się, znaleźć pracę i zacząć w końcu szczęśliwe życie..
Gdy znaleźliśmy się pod szpitalem nie czekając na chłopaka czym prędzej wybiegłam z samochodu zmierzając prosto do budynku. Po znalezieniu w odpowiednim miejscu podbiegłam do rejestracji zapytać się gdzie znajdę moją siostrę przywiezioną z wypadku. Gdy kobieta przekazała mi informację, że znajduję się ona piętro wyżej w sali operacyjnej moje nogi się pode mną ugięły. Gdyby nie Louis z pewnością wylądowałabym teraz na podłodze.
Gdy znaleźliśmy się pod odpowiednimi drzwiami usiadłam na podłodze pod ścianą zakrywając oczy i po raz kolejny zalewając się płaczem. Louis przysiadł się bliżej mnie aby objąć mnie ramieniem. Cieszyłam się, że jest teraz ze mną.
- Przepraszam, co z moją siostrą? Przywieziono ją tutaj z wypadku.- Spojrzałam na jednego z lekarzy, który w końcu po 3 godzinach wyszedł z pomieszczenia.
- Bardzo nam przykro. Nie udało nam się jej uratować.- Spojrzał na mnie mężczyzna po chwili odchodząc.
Przecież to niemożliwe. To nie może dziać się na prawdę. Jestem pewna, że to jakieś żarty.
- Louis proszę, powiedz że to nie prawda.- Spojrzałam na chłopaka wypowiadając każde słowo z niesamowitym trudem. Widziałam jego unoszące się wargi przez mgłę. Nawet nie wiem w którym momencie upadłam. Czy to samo co ja czuł mój mały aniołek tak brutalnie kończąc swojego krótkie życie?
________________________________________________________
Płaczę. Chciałam żeby ten rozdział był jednym z lepszych, ale się przeliczyłam i nie wyszedł tak jak chciałam. Przepraszam.