- Już nie.- Spojrzałam na niego odkładając uprzednio czytaną przeze mnie książkę. Nie czekając na moją zgodę wsunął się pod kołdrę kładąc się obok.- Jak wczorajsza parapetówka u Louisa? Nawet nie mieliśmy czasu pogadać.
- Nie było cię jak wróciłam.- Wzdrygnęłam ramionami a on pokiwał twierdząco głową. Wczoraj odbyła się parapetówka u chłopaków. To niemożliwe jak ten czas szybko leci. W Londynie mieszkamy już od dwóch tygodni. Muszę przyznać, że to miasto zaczyna podobać mi się coraz bardziej. Wieczorne spacery z Mattem lub Louisem należą do codziennej czynności, która stała się obowiązkowa. Za każdym razem z jednym z nich idę w zupełnie inne miejsce poznawać różne rzeczy. W końcu to mój nowy dom, muszę trochę poznać to miejsce.
- Jakie plany na dzisiaj?- Uśmiechnął się spoglądając na mnie.
- Mam rozmowę o pracę w pobliskim starbucksie.- Uśmiechnęłam się szeroko.
- Szczyt twoich marzeń, widzę.
- Lepsze to niż praca w mcdonald's, nie sądzisz? - Spojrzałam na chłopaka a ten jedynie się uśmiechnął.- A teraz wypad. Chcę pospać jeszcze, chociaż pół godziny.- Spojrzałam na chłopaka wypychając go z łóżka. Po tym jak wyszedł zasnęłam. No może nie tak od razu. Przed tym wyciągnęłam spod poduszki dobrze znane mi zdjęcie ukazujące uśmiechnięte twarze, moją i Sophie. Po tym jak pozwoliłam swobodnie spłynąć moim łzą i dając upust emocjom zasnęłam. Płakałam często. Zazwyczaj wtedy gdy nikogo nie było. Było mi tak cholernie ciężko. Minęło trochę czasu, ale mimo tego nadal nie potrafiłam się po tym wszystkim otrząsnąc.
- Masz te pracę.- Uśmiechnęła się do mnie kobieta podając mi swoją rękę, którą po chwili uścisnęłam.
Było to łatwiejsze niż myślałam- pomyślałam w myślach i po pożegnaniu się z kobietą wyszłam z pomieszczenia. Wyciągając telefon wybrałam numer Louisa, który wcześniej próbował się ze mną połączyc.
- Zayn?- Uśmiechnęłam się zdezorientowana słysząc głos chłopaka.
- Hej Jade, Louis robi grilla. Wcześniej dzwonił żebyś do nas wpadła.
- Louis? Nie bezpieczniej byłoby zamówic pizze?- Zaśmiałam się sama do siebie mijając kolejno ludzi.
- Pewnie tak, ale razem z Harrym się uparli. Znasz ich.- Westchnął chłopak a ja uśmiechnęłam się sama do siebie.- Za 15 minut będę.- Powiedziałam krótko rozłączając się.
Pogoda była niesamowicie przyjemna. Słońce widoczne na niezachmurzonym niebie było rzadkością w tym kraju co było szczególne. Dzisiejszego dnia miałam niesamowitą ochotę na spędzenie czasu z przyjaciółmi, z Louisem. Stając w bramie domu chłopaków ujrzałam siedzącego na schodach Zayna. Jak zwykle wykonywał tą samą czynność a mianowicie palił.
- Nie truj się.- Uśmiechnęłam się do chłopaka zabierając mu papierosa a następnie zaciągając się nim. Dym momentalnie napełnił moje płuca jednocześnie dając mi ukojenie. Tego mi brakowało.- Pomyślałam.
- Zawodowo.- Spojrzał na mnie uśmiechając się a następnie zabrał mi papierosa, którego chwilę wcześniej mu zabrałam.
- Matt mnie nauczył.- Uśmiechnęłam się cwaniacko poruszając brwiami. Rozmawiałam z chłopakiem dopóki do końca nie spalił papierosa. Gdy skończył obydwoje udaliśmy się do ogrodu gdzie przebywała reszta. Harry z Louisem kończyli grillować mięso co chyba trochę ich przerastało. Z resztą nawet nie zauważyli, że się pojawiłam. Nieważne. Razem z Zaynem udaliśmy się do kuchni po chipsy, puszki z pepsi i piwem, które wcześniej kupił mulat. Gdy chłopak wyszedł z kuchni a ja nachyliłam się po puszkę, która chwilę wcześniej wyleciała mi z rąk poczułam dotyk czyichś dłoni wokół swoich talii.- Hej Louis.- Uśmiechnęłam się sama do siebie nadal stojąc do niego odwrócona.
- Jak rozmowa w starbucksie?- Zapytał cicho delikatnie muskając swoimi wargami mój kark.
- Wspaniale. Jutro o 14 zaczynam zmianę.- Odwróciłam stając przodem do chłopaka.
- Już? Myślałem, że wyjdziemy gdzieś razem.- Spojrzał na mnie obejmując mnie w pasie.
- Możemy jechac w weekend. Weekendy będę miała wolne.- Uśmiechnęłam się do niego. Po tym jak chłopak złożył przelotny pocałunek na moich wargach udaliśmy się do reszty.
Myślałam, że wieczór spędzimy raczej spokojnie. Posiedzimy na dworze, pogadam, zjemy to co przygotował Harry z Louisem, napijemy się i każdy się rozjedzie do pokoju a ja do siebie. Jednak chłopakom ostatnio spodobało się spędzanie wieczorów w towarzystwie swoim i alkoholu.
1:30 Zalany Zayn leżał nieprzytomny na trawniku, Niall zasypiał na bujanej ławce a Liam z Harrym gdzieś zniknęli, nieważne. Nie miałam siły na powrót do domu więc postanowiłam przenocować u chłopaków. Odnosiłam wrażenie, że mój chłopak jest najtrzeźwiejszy z nas wszystkich. W końcu to on zadbał o to abym bezpiecznie weszła po schodach prosto do jego pokoju a następnie łóżka. Nie byłam pijana. Zdawałam sobie sprawę z tego co mogło się zaraz wydarzyć, ale nie obchodziło mnie to. Mam 19 lat, jestem gotowa..
Po tym jak leżałam swobodnie na łóżku pociągnęłam za sobą chłopaka, który bezwładnie na mnie upadł napierając na mnie swoim ciałem. Odchylając głowę w jego stronę przygryzłam jego dolną wargę tak aby przywarł do mnie swoimi wargami. Nie minęło dużo czasu aby nasze języki ocierały się o siebie a oddechy ze sobą zmieszały. Później wszystko działo się niesamowicie szybko. Nawet nie wiem kiedy obydwoje pozbyliśmy się swoich ubrań. Nie przeszkadzała mi nagość. Przy takim chłopaku jak Louis czułam się piękna, być może ze względu na to, że często to powtarzał.
- Louis...
- Spokojnie. Będę delikatny.- Wyszeptał cicho a następnie we mnie wszedł uprzednie delikatnie muskając moją wargę. Jęknęłam.
Gdy uczucie bólu przeminęło poczułam swego rodzaju przyjemność. Chłopak słysząc jęki rozkoszy, które również z siebie wydawał przyśpieszył tępa a jego pchnięcia były coraz bardziej agresywne co coraz bardziej mnie podniecało. Czułam jego ciepły oddech na mojej szyi a następnie wargach.
Po kolejnym jego pchnięciu wygięłam ciało w łuk po chwili ponownie opadając na łóżko. Nie miałam siły na nic oprócz wydobywania z siebie jęków rozkoszy i teraz to Louis miał kontrolę nad całym moim ciałem. Nie potrzebowaliśmy dużo czasu abyśmy osiągnęli szczyt. Za nim chłopak ułożył się obok mnie złożył delikatny pocałunek na moich pokaźnych obojczykach.
Leżałam w ciszy wtulona w nagi tors chłopaka, który gładził ręką moje odkryte ramie. Na tę chwilę czułam, że to właśnie on jest kluczem do mojego szczęścia..
***
Witajcie. Przepraszam was za tak długie opóźnienie, ale nie miałam czasu aby napisać ten rozdział. Wzięłam się za niego dopiero wczoraj wieczorem. Pierwszy raz pisałam z takim trudem. Nie mogłam się skupić, na prawdę. To chyba przez ten koncert Biebera na którym byłam w poniedziałek.
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Liczę na komentarze bo pod ostatnim wpisem trochę mnie zawiodłyście..
Świetny rozdział :) bardzo fajnie to wszystko opisałaś, przyjemnie się czytało xd dobrze, że Jade choć trochę otrząsła się ze śmierci Sophie :> nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;p oo właśnie i jak koncert? ;)
OdpowiedzUsuńhttp://my-world-with-1d.blogspot.com
*otrząsnęła, przepraszam za błąd :)
Usuńrozdział jest genialny,nareszcie to zrobil,hahahaha.
OdpowiedzUsuńnic się nie stało,że musieliśmy tyle czekać,było warto <3
Zazdroszczę,że byłaś na koncercie,mam nadzieje,że ci się podobał :3
ZAPRASZAM DO MNIE NA NOWEGO BLOGA: http://life-is-not-that-easy.blogspot.com/
Awww... słodko. Cieszę się, że Jade zaczyna sobie radzić ze śmiercią Sophie. :>
OdpowiedzUsuńSłodki Louis :D
Mam nadzieję, że z Jade będzie teraz już tylko lepiej.
Czekam na następny.
Zapraszam też do mnie: http://theway-i-feel.blogspot.com/
Hm.... dobry rozdział :D
OdpowiedzUsuńJuż miałam do ciebie pisać na gadu, kiedy pojawi się kolejny rozdział, a tu BUM! Jest! Cholernie cieszę się, że Jade zaczyna układać sobie życie. Ma pracę, cudownego chłopaka i przyjaciół. Ogólnie ostatnia akcja strasznie mnie rozproszyła. Jaram się tym, że dziewczyna zdecydowała się na przeżycie swojego pierwszego razu z Tomlinson'em. Właściwie to jaram się ich całym związkiem, haha :) Co tu dożo pisać. Rozdział jak dla mnie jest bez żadnych zarzutów. Bardzo mi się podoba i już z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Love you, Patt ♥
OdpowiedzUsuńSłodki <3
OdpowiedzUsuńOch ! Ja pierdziulkam ! Normalnie umieram z zachwytu. Powiem szczerze, że ta ostatnia scena mnie zadowoliła. Wcześniej mało było okazywania sobie uczuć.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Jade poukłada sobie życie i zacznie normalnie funkcjonować, a jest na dobrej drodze. W sumie prawie się podniosła, ale to chyba za wcześnie, żeby mówić, że całkiem zapomniała i może normalnie żyć z myślą, że jej matka nie dopilnowała jej siostry.
Dobra koniec rozkmin ! Rozdział cudowny ! Czekam na ciąg dalszy <33
http://pain-and-love-1d.blogspot.com/
jejku! najlepszy rozdział! fajnie ze Jade jest już dorosła. szkoda jej siostry trochę, myślałam ze inaczej się to skończy, bo naprawdę się wzruszyłam, ale jej matce się należało, niech zgnije w tym wiezieniu... Czytając ostatni fragment... jezu no.... mistrzostwo po prostu, przebił wszystko. jaram się nim i tym ze Jade jest z Louis'em. mam nadzieje ze będzie więcej takich scenek, bo bardzo mi sie to podobało. Z niecierpliwością czekam na następny, już się doczekać nie mogę :)) / A ;*
OdpowiedzUsuńUff, w końcu znalazłam Twojego nowego bloga :D
OdpowiedzUsuńI powiem Ci jestem pod wielkim wrażeniem, od rana przeczytałam wszystkie rozdziały...
A ten to po prostu cud, miód i tak dalej :D
Ostatnia scenka... nie ma takiego przymiotnika, który mógłby opisać jakie to była zarabiste :D
Przepraszam za tak długą nieobecnosć :)
Pisz szybko, będę czekać :*
Wesołych świąt i mokrego Dyngusa!!
Domii Styles