Obudziły mnie promienie słoneczne, które wcześniej rozświetliły moją sypialnie. Leżała obok mnie, piękna, naga, idealna. Wpatrywałem się w jej twarz dopóki nie otworzyła oczu uśmiechając się.
- Nie patrz tak. Denerwuje mnie to.- Oburzyła się kładąc dłoń na moim policzku.
- Trudno.- Uśmiechnąłem się do niej wkładając rękę w jej włosy.- Muszę iść.- Powiedziała cicho wpatrując się we mnie.
- Poczekaj jeszcze chwilę, zrobię śniadanie.- Wyszeptałem całując ją w czubek głowy i wyszedłem z pokoju uprzednio zakładając na siebie bokserki i leżące obok łóżka spodnie od dresu.
Schodząc po schodach usłyszałem głosy dochodzące z salonu. Wchodząc do pomieszczenia ujrzałem siedzących chłopaków wraz z Paulem, naszym menagerem, który odpowiednio zadba o losy naszej kariery. Przynajmniej tak twierdził Simon.
- Właśnie na ciebie czekaliśmy.- Odezwał się mężczyzna gdy siadałem obok Harrego.
- Mogliście po prostu zawołać.- Spojrzałem na niego rozsiadając się.- O co chodzi?
- Wasz pierwszy singiel zabrzmi we wszystkich najbardziej znanych stacjach w Londynie za równy tydzień.- Zaczął powoli Paul a ja słuchałem co ma do powiedzenia w związku z tym.- Musicie się liczyć z tym, że wasza popularność stanowczo wzrośnie.
- Przecież się z tym liczymy.- Uśmiechnął się szeroko Zayn.- Wyobrażacie sobie te wszystkie fanki biegające za nami? Już teraz cieszymy się ich zainteresowaniem a co będzie później?- Poruszył zabawnie brwiami na co Paul ponownie przemówił.
- Właśnie, fanki.- Spojrzał na nas kolejno.- Chyba nie muszę wam mówic, że każda z nich będzie bardziej zadowolona z tego jeżeli każdy z was będzie wolny.- Powiedział stanowczo przenosząc wzrok na mnie.
- Żartujesz?- Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem po czym przeniosłem go na schody po których właśnie schodziła gotowa do wyjścia Jade.
- Muszę wracac.- Spojrzała na mnie po czym przeniosła wzrok na Paula.
- To nasz menager.- Spojrzał na nią Zayn przedstawiając dziewczynie mężczyznę.
- Paul, to Jade. Moja dziewczyna.- Spojrzałem na niego gniewnym spojrzeniem i biorąc dziewczynę za rękę wyszliśmy z mieszkania.
- Coś się stało?- Spojrzała na mnie stając przed drzwiami.
- Coraz bardziej zaczyna denerwowac mnie ten człowiek, ale nieważne.- Objąłem dłońmi jej twarz całując lekko czubek jej głowy.
- Nie dałeś mi pożegnac się z chłopakami. Przeproś ich ode mnie.- Uśmiechnęła się do mnie delikatnie muskając wargami moje usta.- Lecę.- Uśmiechnęła się i zniknęła za bramą naszej posesji.
- Nie zgadzam się rozumiesz?- Spojrzałam na Paula ponownie wchodząc do domu.
- Ale ja ci się nie pytam o zdanie. To jest początek waszej światowej kariery. Zrozum.- Spojrzał na mnie rozsiadając się na kanapie.
- W takim razie w dupie mam naszą światową karierę.- Spojrzałam na niego i udałem się na górę.
Jade
Jak na pierwszy dzień w pracy wcale nie narzekałam. Pogoda za oknem była niesamowicie zachęcająca do jakiegokolwiek wyjścia a zapach świeżo zaparzonej kawy i szarlotki roznosił się po pomieszczeniu. Powoli zbliżałam się do końca zmiany co wiązało się z wieczornym spacerem z Mattem o którym powiadomił mnie po tym jak wróciłam do domu od Louisa. A propos Louisa to od rana się nie odezwał. Niby nic, ale jednak to nie było w jego stylu. Codziennie męczył mnie esemesami czy chociaż telefonem, a dziś? Zero odzewu. Nieważne, pewnie mają dużo spraw związanych z 'One Direction'.
- Skończyłaś?- Usłyszałam za sobą głos Matta gdy parzyłam ostatnią kawę jednocześnie realizując ostatnie zamówienie.
- Teraz tak.- Uśmiechnęłam się do przyjaciela podając wcześniej zamówioną kawę kobiecie siedzącej na jednym z foteli.
Po tym jak zdjęłam firmowe ubrania z logo starbucksa i przebrałam się w swoje wraz z Mattem wyszliśmy z budynku wcześniej żegnając się z pracownikami.
- Jak noc?- Poruszył zabawnie brwiami obejmując mnie jedną ręką.
- Mam ci wszystko opowiedziec? Łącznie ze szczegółami?- Wywróciłam oczami przemierzając jedną z Londyńskich ulic.
- Jesteś szczęśliwa?- Spojrzał na mnie przystając na przeciwko mnie.
- Tak. W końcu jestem szczęśliwa.- Spojrzałam na chłopaka zanim ten mnie przytulił.
- Jesteś dla mnie najważniejsza. Na prawdę się cieszę z twojego szczęścia, ale pamiętaj, że jeżeli cię zrani to urwę mu jaja.- Uśmiechnął się szeroko.
- Debil.- Wywnioskowałam odwzajemniając uścisk.
Było koło 21 więc postanowiliśmy wracac do domu. Dochodząc pod dobrze znany nam budynek ujrzałam siedzącego na ławce chłopaka. Uśmiechnęłam się do Matta na znak, że ma wejśc do mieszkania i podążyłam w kierunku Louisa.
- Ej. Czemu nie napisałeś, że przyjdziesz?- Szturchnęłam go delikatnie łokciem siadając obok niego.
- Jade, słuchaj. Musimy pogadac. Wstał nerwowo przechadzając się obok ławki.
- O co chodzi? Coś nie tak?- Wstałam z ławki stając obok najwyraźniej czymś podenerwowanego chłopaka.
- Dzisiaj był Paul. Chce żebyśmy się rozstali. Twierdzi, że będzie większe zainteresowanie naszym zespołem gdy każdy jego członek będzie singlem.- Spojrzał na mnie łapiąc mi za rękę.- To na prawdę trudne bo jesteś dla mnie na prawdę ważna i nie potrafię.
- Co jest trudne? Przecież to jest chore.- Spojrzałam na chłopaka. Myślałam, że tego dnia nic mi nie zepsuje, ale najwidoczniej się po prostu przeliczyłam.- Więc co teraz? Postawiłeś się mu?
- Nie wiem co robic Jade. Może to chwilowe, może tylko na początek..
- Chcesz się rozstac?- Spojrzałam na niego niepewnie.
- Mała, przecież to nie o to chodzi.- Złapał mnie za rękę, którą po chwili wyjęłam z jego uścisku.
- Louis do cholery. Nie owijaj w bawełnę. Wiesz, że tego nie lubię.- Spojrzałam na chłopaka.- Co jest dla ciebie ważniejsze? Ja czy kariera?- Spojrzałam na niego niepewnie kładąc dłoń na jego policzku i wpatrując się w jego oczy.- Z resztą nie ważne. To nie ma znaczenia.- Zsunęłam dłoń spuszczając wzrok z chłopaka.- Nie dzwoń do mnie.- Powiedziałam cicho i udałam się w kierunku mieszkania. Nie powiedział ani słowa ani za mną nie biegł, nie zatrzymał. To zabolało mnie najbardziej..
- Matt.- Wypowiedziałam imię przyjaciela co skłoniło go do przyjścia.
- Czego.- Podszedł do mnie zamykając za mną drzwi wejściowe.
- Miałam nadzieję, ze nie każdy facet jest dupkiem, na prawdę.- Spojrzałam na Matta a następnie przytuliłam się do niego.- Pozwoliłam mu wybrac karierę. Nie chciałam stawac na drodze do jego szczęścia, wolałam mu to ułatwic.
- Przeleciał cie i zostawił? Ja pierdole, co za frajer.- Przytulił mnie do siebie gładząc delikatnie moje plecy.
- To nie tak, to jego menager. Z resztą nie ważne. Pójdę wziąc prysznic.- Spojrzałam na chłopaka szybko zmierzając do łazienki.
Wiedziałam, że tak będzie. Wiedziałam, że po zamknięciu drzwi nie wytrzymam i zaleje się łzami. Nie potrafiłam być tak twarda jak kiedyś. Moje życie wydaje mi się być coraz większą porażką.
Po tym jak wzięłam prysznic i przebrałam się w szorty i bokserkę wyszłam z łazienki a następnie poszłam do pokoju chłopaka. Nic nie mówiąc weszłam do łóżka w którym leżał i przytuliłam się do niego.Nie protestował. Po moich policzkach mimowolnie spływały łzy którym swobodnie pozwoliłam opaść na koszulkę chłopaka.
- Ej, nie płacz. Jak po Louisie nikogo nie znajdziesz to ożenię się z tobą, będziemy miec gromadkę dzieci i w ogóle będzie zajebiście.- Powiedział całując mnie lekko w czubek głowy na co momentalnie się zaśmiałam.
- Jesteś debilem.- Uśmiechnęłam się przez łzy.
- Ale mimo wszystko i tak mnie kochasz.- przytulił mnie do siebie mocniej..
Lubiłam gdy miałam go przy sobie. Najprościej mówiąc był lekarstwem na wszystko a zarazem najlepszym przyjacielem jakiego w życiu mogłabym sobie wymarzyć.
***
Chyba jestem zbyt dobra, że dodałam już ten rozdział, no ale nie ważne :)
Nie wiem czemu, ale płacze. Co wy na taki obrót sytuacji? Czekam na komentarze.
Chciałabym się wam czymś pochwalić. Dostałam sie do Brytyjskiego xfactora. Najprawdopodobniej w przyszłą sobotę wylatuję do Londynu. Trzymajcie za mnie kciuki. Kocham was.