czwartek, 10 października 2013

Chapter XXV

Czas leciał a dni do porodu zostało coraz mniej. Nie mogłem już się doczekać, z resztą Jade czy chłopacy tak samo. Obecnie wszyscy przebywamy w Londynie. Wspólnymi siłami przygotowujemy pokój dla James'a bo zdecydowaliśmy, że tak szybka wyprowadzka do Doncaster nie jest najlepszym pomysłem, tym bardziej, że zespół zyskuje na coraz większej popularności.
Jade z Danielle od dłuższego czasu spędzają całe dnie w przeróżnych centrach handlowych wyszukując dla naszego dziecka coraz to więcej śpioszków, butów i wszystkiego innego.
- Myślicie, że on też będzie śpiewał?- Odezwał się Harry skręcając łóżeczko.
- Na pewno. Będzie przecież mieszkał z nami. Od małego będzie się tego uczył.- Uśmiechnął się Niall dokręcając ostatnie śrubki przy szafkach.
- Boję się, że za dużo się od nas nauczy.- Zaczął śmiac się Zayn.
- Nie dam wam go zniszczyc.- Spiorunowałem ich spojrzeniem po chwili sam wybuchając śmiechem.
- Tyle w temacie.- Podsumował Liam śmiejąc się.
Mijały godziny a pokój w końcu wyglądał idealnie. Byłem zadowolony z tego ile pracy w to włożyliśmy. Teraz pozostaje nam tylko czekac aż James zajmie tutaj miejsce.


Siedząc wygodnie na kanapie w salonie czekaliśmy na powrót dziewczyn z zakupów. Wpadł też Matt z którym od jakiegoś czasu mam na prawdę dobre relacje. Byliśmy pochłonięci meczem i popijaniem piwa, niestety nie było nam dane obejerzec go do końca.
- Baranie, czemu masz wyłączony telefon? Danielle dzwoniła. Jest w szpitalu z Jade. Chyba się zaczęło.- Zaczął panikowac Liam wbiegając do salonu.
- Kurwa. Jadę tam. W którym jest szpitalu?
- Św. Marii. Nie myśl, że będziesz prowadził w takim stanie. Uspokój się, zawiozę cię tam.- Uśmiechnął się delikatnie tym samym pomagając mi się opanowac.- Bierz dupę w kroki i lecimy..

Jadąc do szpitala myślałem tylko o tym czy wszystko w porządku, czy James jest już na świecie i co najważniejsze jak trzyma się Jade. Ona była priorytetem. Od momentu gdy ją poznałem była najważniejsza. Była największą częścią mojego życia, była całym moim życiem. 
- Przyśpiesz do cholery!- Po raz kolejny wydarłem się na Liama.
- Stary, nie widzisz, że jadę już wystarczająco szybko? Zamknij się i uspokój. Zaraz będziemy na miejscu.
- Spokojnie. 5 minut nas nie zbawi a Jade jest silna i poradzi sobie bez ciebie.- Uspokajał mnie Matt.
Nie mogłem siedziec spokojnie. Gdy w końcu ujrzałem szpital do którego zmierzaliśmy wyskoczyłem z samochodu szybciej niż Payn zdążył zaparkowac. Wbiegłem jak poparzony szukając po korytarzu dziewczyny z burzą loków na głowie.
- Louis!- Usłyszałem głos za sobą. Gdy się obejrzałem ujrzałem Danielle.
- Co z Jade? Gdzie ona jest? Gdzie ją zabrali?- Podbiegłem do niej rozglądając się za jej plecami.
- Wszystko w porządku ale poród już się zaczął. Odeszły jej wody w samochodzie gdy wracaliśmy już do domu.- Powiedziała spokojnym głosem kładąc mi rękę na ramieniu w celu uspokojenia. 
Wszystkie myśli nagle napłynęły mi do głowy. Już za chwilę mogę ujrzec swojego syna, trzymac go w swych ramionach, pocałowac w czoło i cieszyc się tym, że w końcu jest. 
Doszliśmy pod salę porodową gdzie znajdowała się moja ukochana. Chciałem tam jak najszybciej wejśc ale zatrzymała mnie jedna z pielęgniarek.
- Nie wolno Panu tam wejśc. Przykro mi.- Powiedziała stanowczym głosem.
- Muszę. Tam jest moja narzeczona. Chciałem byc przy porodzie, obiecałem jej to.- Spojrzałem na kobietę modląc się aby to ją ruszyło.
- Przykro mi ale to będzie bardzo skomplikowany poród. Z resztą państwa narzeczona leży już pod narkozą. Cesarskie cięcie jest uznawane za swego rodzaju operacje więc nie może pan tam wejśc.
- Jak to skomplikowany poród? Z tego co wiem to cesarka to nic takiego.
- Dziecko jest obwiązane pępowiną. Proszę się uspoic, usiąśc i czekac. Wszystko będzie dobrze.- Powiedziała spokojnym głosem i zniknęła za drzwiami sali porodowej.

Od dwóch godzin chodziłem w kółko jak popieprzony. W tym czasie do szpitala zdążyła dojechac reszta chłopaków łącznie z Paulem, którzy jako jedni z pierwszych chcieli ujrzec osobę na którą czekał cały świat. To był mój syn. moje geny. James Tomlinson. Cały czas wierzyłem w to, że wszystko będzie dobrze. Właściwie to nie dopuszczałem do siebie myśli, że mogłoby pójśc coś źle. Nie lubiłem byc pesymistą. Czułem, że wszystko pójdzie dobrze. Nie było innej opcji.
- Usiądz Louis.- Odezwał się po raz kolejny Harry. Nie opierając się zrobiłem to co kazał. Na zewnątrz stało mnóstwo paparazzi, którzy dzięki swoim zwiadowcom dowiedzieli się o narodzinach Tomlinsona juniora. Nie wkurzało mnie to. Byli na tyle uprzejmi, że nawet nie pchali tu swojej dupy jak to często mieli w zwyczaju robic. Stali kulturalnie na dworze czekąjąc na wiadomośc o tym, że dziecko jest już na świecie.
- Pan Tomlinson?- Z przemyśleń wyrwał mnie głos jednego z lekarzy.
- To ja.- Wstałem szybko wlepiając swój wzrok w lekarza.
- Gratuluję. Ma Pan syna.- Uśmiechnął się szeroko ściskając moją rękę.- Moje córki liczą na to, że mały będzie również taki utalentowany jak Pan bo są na prawdę wielkimi fankami.- Uśmiechnął się po raz kolejny i zaczął się oddalac.
- Doktorze..Dziękuję.- Spojrzałem na niego nie dowierzając.- A co z moją narzeczoną? Wszystko w porządku? Mogę się z nią zobaczyc?
- Pańska narzeczona jest w narkozie. ale zaprowadzę Pana tam bo z jej sali jest przejście do sali gdzie leży już zapewne Pana dziecko.- Uśmiechnął się i ruszył w kierunku sali z której chwilę temu wrócił. Przed pójściem za nim zdążyłem się tylko odwrócic aby spojrzec reakcje reszty. Danielle płakała w ramionach Liama, Niall z Zaynem i Paulem siedzieli podnieceni obściskując się a Harry.. Harry płakał. Czasami mu się zdarzało. próbował to zrobic dyskretnie ale zdążyłem zauważyc spływającą łzę po jego policzku. Podszedłem do niego szybko i szepnąłem mu do ucha, że będzie najlepszym ojcem chrzestnym jakiego można sobie tylko wymarzyc i pobiegłem za lekarzem. Wchodząc na salę usłyszałem charakterystyczny płacz wydający przez niemowlęta i ujrzałem jego. 
- James..- Podszedłem do inkubatora z dzieckiem i właśnie wtedy byłem szczęśliwy.
Właśnie tak. Teraz wszystko musi byc idealne.



***
Przepraszam was za tak wieeeeeeeelkie opóźnienie. Mam nadzieję, że wybaczacie.
To już OSTATNI rozdział.
Teraz tylko epilog.
Zmobilizuje się i dodam na dniach.

7 komentarzy:

  1. Wiesz, zawsze kiedy wchodziłam na bloggera, zastanawiałam się, czy może coś dodałaś i w końcu tak się stało. Kurczę, chociaż Cię nie znam, bardzo za Tobą tęskniłam i cieszę się, że już jesteś. Louis i Jade mają dziecko. Mają syna, Jamesa. Kurczę, mam nadzieję, że Jade się wybudzi i wszystko będzie z nią w porządku, bo w tedy to chyba zapłaczę się na śmierć. Oni muszą być szczęśliwą rodzinką. Chłopcy wujkami, którzy niedługo może i znajdą swoje połówki. Rozdział ogólnie boski i nie przypuszczałam, że ostatni. Mam chociaż ogromną nadzieję, że zaczniesz jakieś nowe opowiadanie, bo ja kocham Twoją twórczość. Pamiętaj, jesteś świetna i jeśli czujesz, że pisanie sprawia Ci przyjemność, nie przestawaj. Twórz dla nas, dla samej siebie. Pozdrawiam, życzę głowy pękającej od pomysłów i czekam na epilog! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. jejuś Pati. nie myślałam ze będę tak długo czekać, ale rozumiem, szkoła nauka, szkoła, nauka i tak w kółko.
    kocham czytać twoje blogi bo piszesz zajebiście i widać ze to lubisz, nie przestawaj. czekam na epilog i na następny blog i na następny. <3 /A :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No nareszcie ! W końcu się doczekałem !! ;3 rozdział oczywiście świetny !! ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja kochana, ulubiona Patt! Po pierwsze od razu napiszę, że cholernie za tobą tęsknie, wiesz? Brakuje mi tych naszych rozmów na gadu... Ale ja wiem rozumiem. Obie nie mamy czasu, żeby dupy posadzić, a co dopiero wejść na to pieprzone gg. Ale przetrwamy to i w końcu się złapiemy! Obiecuję!
    Teraz przejdę do rozdziału. No tradycyjnie moja reakcja to: njenfhjehgjerbgukhuehhjbdgfvurengkjwjruibefhbwg *.* Jest synek! Louis i Jade są rodzicami, a to jeszcze bardziej ich ze sobą zżyje. Nie dopuszczam nawet do siebie myśli, że J. się nie wybudzi. Nie zgadzam się na to! Nie ma takiej opcji i koniec!
    Widzisz. Znowu uda nam się razem skończyć swoje opowiadania, haha. Nasza tradycja się podtrzymuje :)
    Pozdrawiam, kocham, tęsknię,
    eM's xxx

    OdpowiedzUsuń
  5. "Ach, ta miłość! Dookoła milion par, trzymających się za ręce i cieszących swoje twarze. Często, swoje wytapetowane twarze! Tak, mówię tu o dziewczynach. Chociaż niektórzy... to już różnie bywa. Niestety - a może jednak stety - ja odpadam z "podwójnych randek", czy też wieczornych spotkań ze swoim "wylansowanym, bogatym chłopcem"."
    W rolach głównych: Lucie Dawson, Niall Horan i Harry Styles
    Co się wydarzy w życiu tej trójki? Czy ich drogi się skrzyżują?
    Jeżeli chcesz poznać odpowiedź na to pytanie, zapraszam do przeczytania nowego opowiadania, pod linkiem: http://i-wish-you-loved-me-too.blogspot.com/
    Pozdrawiam,
    Chemin <3

    OdpowiedzUsuń
  6. jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeej.
    ciesze się, że to potoczyło się w taki a nie inny sposób.
    mam nadzieje, że będziesz pisać następne opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Awwwww *_*

    http://closertotheedgeblog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń