- Louis, przynieś coś do picia.- Dziewczyna szturchnęła mnie stopą gdy leżeliśmy razem na kanapie oglądając telewizor. Niechętnie zwlekłem się z kanapy stając na równe nogi. Od czasu gdy Jade tutaj mieszka chłopaki śmieją się ze mnie, że jestem pantoflarzem. W sumie coś w tym jest. Robię wszystko o co mnie poprosi ale to tylko i wyłącznie dlatego, że ją kocham.
Mija 6 miesiąc ciąży. Właśnie dowiedziałem się, że będę miał syna. Jak na razie Jade tryska energią, walczy z rakiem i widać, że nie chce się poddawać. Wszyscy jesteśmy razem z nią. Sam Doktor Sparks przyznaje, że jest zaskoczony tym co się dzieje, że jej stan się poprawia, że czasem wiara i nadzieja są najlepszymi sposobami aby przezwyciężyć to co się teraz dzieje w jej życiu. Naszym życiu.
Dawno nie widziałem takiego podnieconego Harrego. Wieść o tym, że zostanie chrzestnym mojego syna strasznie go podekscytowała. Od kilku dni ciągle zwozi do domu coraz więcej rzeczy dla naszego malucha, bardzo się wkręcił.
Wraz z chłopakami dogadaliśmy się z Paulem aby wszystkie nasze koncerty nie odbywały się poza Wielką Brytanią. Jak na razie nie mogę wyjechać nigdzie dalej i zostawić Jade. Podczas mojej nieobecności moja ukochana siedzi w jej mieszkaniu razem z Mattem lub po prostu chłopak przychodzi do niej, tutaj. Tak lepiej.
- Może po prostu Denis?- Odezwał się Niall gdy wszyscy wspólnie próbowaliśmy wymyślic imie dla naszego dziecka.
- Dobrze się czujesz? Denis-Penis? Jesteś pewny, Niall?- Harry zaczął się śmiac skupiając całą uwagę na sobie.
- Wymyśl coś lepszego, palancie.- Spojrzał na niego obrażony Niall rozkładając się wygodniej na kanapie.
- Wiem!- Krzyknął nagle Harry.- James!
- Czemu akurat James?- Uśmiechnął się ironicznie Niall wywołując u wszystkich śmiech.
- Bo James jest lepsze niż Denis. Chociażby dlatego.- Uśmiechnął się cwaniacko Harry.- Co o tym myślicie?
- W sumie, czemu nie? Młody będzie przystojny po ojcu a James kojarzy mi się właśnie z takim jak ja więc będzie pasowało.- Uśmiechnąłem się szeroko zerkając na moją dziewczynę, która wyglądała na niezdecydowaną.- To też ci nie odpowiada?
- Nie o to chodzi, jest ok.
- Tylko?
- James kojarzy mi się z moim ojcem. Ma tak na imię.- Spojrzała na mnie spuszczając wzrok.
- Nie wiedziałem, sorry Jade.- Spojrzał na nią Harry delikatnie się uśmiechając.
- Daj spokój. Nie masz za co mnie przepraszac.
- Dokąd mnie zabierasz?- Spojrzała na mnie rozweselona dziewczyna.
- Niespodzianka.- Uśmiechnąłem się po czym wrzuciłem torby z naszymi ubraniami do bagażnika.
- Po co te torby? Gdzie jedziemy? Uh, Louis. Przecież wiesz, że nienawidzę życ w niewiedzy.- Spojrzała na mnie siadając wygodnie w aucie.
- Spokojnie. Spodoba ci się. Tyle wystarczy, więcej nie musisz wiedziec.- Uśmiechnąłem się do niej wsiadając do samochodu po czym musnąłem jej wargi. Odpaliłem samochód i po chwili ruszyliśmy z podjazdu kierując się w dobrze znane nam miejsce.
Pół drogi wysłuchiwałem od dziewczyny jakim jestem kretynem i jak bardzo mnie nienawidzi za te moje niespodzianki. To prawda, Jade nigdy nie lubiła niespodzianek ale lubiłem ją denerwowac, była taka sexowna jak się złościła. Ciąża dodatkowo działa na nią pobudzająco przez co jeszcze częściej muszę znosic jej zmienne humory. Po jakimś czasie już jej się to wszystko znudziło i opierając się o szybę po porstu zasnęła. Obudziłem ją dopiero gdy byliśmy już na miejscu.
- Kochanie, jesteśmy.- Szeptałem jej cicho do ucha pochylając się nad jej siedzeniem. Gdy otworzyła oczy od razu zauważyłem zadowolenie w jej oczach.
- Doncaster? Na prawdę nie mogłeś powiedziec mi wcześniej?- Uśmiechnęła się wychodząc z samochodu po czym się do mnie przytuliła.- Dawno mnie tu nie było. Tęskniłam za tym miejscem.
- Pomyślałem, że kilka dni odpoczynku tutaj dobrze ci zrobi.- Objąłem ją w pasie kładąc delikatnie dłoń na jej brzuchu.- Wam zrobi.- Uśmiechnąłem się delikatnie muskając jej wargi.
Gdy się od siebie odkleiliśmy wziąłem torby i otworzyłem uliczkę prowadzącą do mojego rodzinnego domu. Przy drzwiach od razu ujrzałem dwie uśmiechnięte bliźniaczki, które od razu rzuciły mi się na szyję. Tuż po mnie okrążyły Jade przytulając ją i dokładnie oglądając brzuch dziewczyny. Po chwili na dworze zjawiła się moja mama, która nie zwracając na mnie większej uwagi także podbiegła do Jade.
- Jak się czujesz kochanie?- Spojrzała na dziewczynę i jej brzuch z wyraźną troską.
- Bardzo dobrze. Louis świetnie o nas dba.- Uśmiechnęła się głaszcząc dłonią swój brzuch.
- Już się nie mogę doczekac tego malucha.- Mama przytuliła ją po raz kolejny ekscytując się.
- Jeszcze tylko niecałe 3 miesiące. Tyle chyba wytrzymasz, prawda?- Uśmiechnąłem się do niej trzymając na rękach moje siostry, które ponownie się mną zainteresowały.
- Postaram się.- Uśmiechnęła się do mnie podchodząc i całując mnie lekko w policzek.- Dobrze, że jesteście. Chodźcie do środka bo kolacja czeka.
- Jak zwykle było pyszne.- Odezwała się Jade wstając z miejsca.
- Co ty robisz kochanie?- Spojrzała na nią moja mama gdy dziewczyna zaczęła zbierac naczynia.
- Zrobiłaś przepyszną kolację a ja chciałam po niej pozmywac.- Uśmiechnęła sie zerkając na nią.
- Ale jesteś w ciąży. Te czynności pozostaw Louisowi.- Uśmiechnęła się do mnie a ja szukałem pretekstu aby jakoś sie z tego wykręcic.
- Wiesz mamo, chciałem teraz zabrac Jade na spacer. Możesz mnie wyręczyc, prawda?- Uśmiechnąłem się mając nadzieję, że się zgodzi.
- Kochanie, za długo cię znam żeby się nabrac. Pozmywaj a później wyjdziecie. Jest 18, macie czas.- Uśmiechnęła się po chwili wychodząc razem z Jade i moimi siostrami do salonu jednocześnie pozostawiając mnie ze stertą brudnych naczyn.
- Uwielbiam to miejsce. Tu, jest inaczej niż w Londynie, tak magicznie.- Uśmiechnęła się delikatnie Jade gdy spacerowaliśmy ulicami Doncaster.
- Dobrze się składa.- Zatrzymałem się na chwilę.- Mam jeszcze jedną niespodziankę. Zamknij oczy.- Objąłem ją w pasie czekając aż zrobi to o co prosiłem.
- Nie denerwuj mnie, Louis. Koniec z niespodziankami, proszę.- Spojrzała błagalnie śmiejąc się.
- Zamknij się.- Zaśmiałem się.- Ta jest ostatnia, wytrzymasz.- Musnąłem delikatnie jej wargi i stanąłem za nią zakrywając dłońmi jej oczy. Do celu mieliśmy zaledwie kilka metrów więc już po chwili byliśmy na miejscu. Ściągnąłem dłonie z jej oczu i czekałem na jej reakcje gdy staliśmy pod jednym z najpiękniejszych domów w okolicy.
- Jesteś nienormalny.- Spojrzała na mnie uśmiechając się szeroko.
- Dlaczego?- Objąłem ją w pasie uśmiechając się.
- Kupiłeś dla nas ten dom?- Spojrzała ze zdziwieniem podziwiając to co miała przed oczami.
- Dokładnie.- Uśmiechnąłem się do niej.- Gdy urodzisz od razu się tu wprowadzimy.
- Boże, tak strasznie cię kocham.- Wtuliła się we mnie.
- Chodź pokażę ci co jest w środku.- Uśmiechnąłem się łapiąc za jej rękę. Po tym gdy znalazłem w kieszeni klucze otworzyłem zamek wchodząc do środka.
- Przecież tu jest tylko łóżko.- Spojrzała na mnie uśmiechając się zadziornie.
- Na dzisiejszą noc wystarczy.- Uśmiechnąłem się cwaniacko po chwili będąc tuż przy niej. Co działo się później? Łatwo się domyślic biorąc pod uwagę dwoje kochających się ludzi i jedno łóżko..
***
Strasznie mi głupio, że was zawiodłam. Na prawdę!
Bardzo, bardzo, bardzo was przepraszam za tę zwłokę, za to, że przez tyle czasu nic tu się nie pojawiało.
Napisanie tego rozdziału było dla mnie na prawdę trudnym ze względu na brak czasu jak i jakiegokolwiek pomysłu. Mam nadzieję, że nie schrzaniłam go tak do końca.
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze, jesteście wspaniali :)
Przede wszystkim chciałam podziękowac tobie Em's za to wsparcie. Jesteś niesamowita i to dzięki tobie własnie dzisiaj wzięłam sie za napisanie tego rozdziału.
Kocham was i jeszcze raz przepraszam <3
Tak, właśnie nastał ten czas... Wielki powrót wspaniałej Patt, bitches! ♥ Na taki rozdział zdecydowanie było warto czekać i potruć ci dzisiaj trochę dupę. Naprawdę! Niesamowicie tęskniłam za związkiem Jade i Louisa. Ta dwójka jest po prostu cudowna! Uwielbiam, gdy Tommo chce zrobić J. niespodziankę, a ta się wścieka, bo najzwyczajniej w świecie tego nie znosi. Mimo wszystko sądzę, że wizyta w Doncaster dobrze zrobiła dziewczynie w ciąży i jej ukochanemu. W dodatku zakup Lou! Kupił im dom! Będą mieli własne gniazdko w rodzinnym mieście. Jade, Louis i mały James. James, a nie Denis... Denis-Penis... To porównanie było najlepsze! Śmiałam się, jak głupia! Tylko nie wiem czy było to spowodowane tylko Denisem-Penisem, czy swoją rolę odgrywała w tym jeszcze radość z dodanego przez ciebie rozdziału... Boże no, nie wiem co mogę jeszcze napisać... Dobrze wiesz, że w chwilach zwątpienia zawsze możesz na mnie liczyć. Zawsze możesz się wyżalić, wygadać, spytać o coś, albo ponabijać się z moich przejęzyczeń. Haha! Życzę więc tobie dużo weny, pomysłów i czasu przy dalszym tworzeniu :) Swoją drogą szykuj się na trucie dupy, jak będziesz pisać dwudziestkę piątkę :D Ogółem dziękuję ci, że jesteś, Patt! Love you ♥
OdpowiedzUsuńWidzisz Patt?! Popatrz na komentarze pod spodem! Nie tylko ja uważam, że masz prawdziwy potencjał. Dziewczyny niżej też ciebie podziwiają i wspierają. Wbij sobie wreszcie do głowy, że jesteś w tym świetna i dodając rozdziały powodujesz zachwyt u swoich czytelniczek. A ja będę ci tyle truć dupę, aż w końcu uwierzysz w swoje możliwości! :*
UsuńNie szkodzi, że dawno nic nie dodawałaś, czasami już tak jest :)
OdpowiedzUsuńRozdział fajny:D
Lou jest strasznie słodki. Zastanawia mnie, czy Jade przeżyje...
Zapraszam na mojego nowego bloga: this-is-not-i.blogspot.com
Cholera dawno mnie tu nie było... znów. Chyba stanę się mistrzynią w wymyślaniu wymówek.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zrozumiesz :p
Cieszę się również, że i Ty znów piszesz :D
Obiecuje będę czytać regularnie :D
Wymyślanie imienia ME GUSTA.
3x TAK!!!! Dziękujemy :p
Pisz syzbciutko, zapraszam do mnie,
http://kkkjjjlllooo.blogspot.com/
Domii Styles
Hej. Zajebisty rozdział.
OdpowiedzUsuńPodobała mi się ta scena z szukaniem imienia dla dziecka. Harry i Niall mnie rozwalili. Denis - Penis, to porównanie mnie rozśmieszyło do łez :D
Dobrze, że Louis zabrał Jade na parę dni do Doncaster. Dziewczyna trochę odpocznie. Louis chyba tak już naprawdę na poważnie myśli o ich związku. No, w końcu kupił im dom. Na dodatek dziecko w drodzę. Mam tylko nadzieję, że Jade da sobie jakoś radę z rakiem. Ale ona jest silna, młoda i zdeterminowana, na pewno sobie poradzi. I jeszcze ma przy boku ukochanego i przyjaciół. Ma dla kogo walczyć.
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Powiem jedno, jestem Twoją fanką. Życzę duużo weny. Ściskam, Maarit :)
love-of-accident.blogspot.com
wspaniały rozdział. boze zabrakło mi słow...... powtórze to jeszcze raz bo serio nie wiem co powiedzieć. WSPANIAŁYx3. troche mi brakowało tego związku Jade i Lou. mam nadzieję że bedzie wszystko dobrze z ciążą Jade. fajnie ze Lou kupił dom dla Jade i dzidziusia. ;3
OdpowiedzUsuńfajnie ze masz kogos takiego, kto ci pomoże, wesprze cię i zawsze mozesz sie wygadać. a ja to jeszcze raz powtórze zajebisty rozdział. ;*
zyczę ci duuużo weny jeszcze na nastepne 25 rozdziałów. / A :**
I oczywiście Ada komentuje ostatnia. Znów przepraszam. Rozdział jest świetny. Mam nadzieję, że nic się nie stanie głównej bohaterce i jej dziecku, bo w tedy Louisowi też by się coś stało. On kocha i ją, jak i ich syna. Kupił im wszystkim ten dom, żeby mogli żyć jak rodzina. Szczęśliwa rodzina. Wybacz, że dzisiaj tak krótko, ale mama mi każe jej pomóc, tak jakby moja siostra, która nic nie robi, nie mogła. Życzę głowy pękającej od pomysłów i czekam na następny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńI tam chciałam dopowiedzieć, bo zapomniałam, że wcale nas nie zawiodłaś! Każdemu przydaje się przerwa. Można w tedy zebrać pomysły i wyskoczyć z czymś jeszcze lepszym :)
Usuńwcale nas nie zawiodłaś. wspaniale jak zwykle. ona musi wyzdrowieć. nie może być inaczej.
OdpowiedzUsuńczekam na nn x
Świetny rozdział! Czekam na nexta i życzę weny. Nominowałam cie do Liebster Award. Więcej informacji na:
OdpowiedzUsuńelisabethmonroe1995.blogspot.com
Jesteś genialna!!!! Nie znam lepszego bloga!!! Proszę pisz dalej!!!!
OdpowiedzUsuńW wolnych chwilach zapraszam do siebie
http://ja-i-ty-na-wieki.blogspot.com/p/blog-page.html
http://clerie-and-1d.blogspot.com/