poniedziałek, 10 czerwca 2013

Chapter XXIII

Rozdział pisałam przy tej piosence więc jeśli chcecie się wczuc w ten klimat to właczcie TO

Siedziałem przy szpitalnym łóżku Jade już kolejny dzień z rzędu. Od tego czasu nie zamieniliśmy ze sobą zbyt wielu słów. Żadne z nas nie potrafiło zacząc rozmowy gdy już wziąłem się na odwagę zaczynając drażliwy dla nas temat Jade szybko go zmieniała lub po prostu tłumaczyła się, że źle się czuje i chce iśc spac. To wszystko kosztowało nas bardzo wiele stresu. Wszystkim może wydawac się głupim, że moja dziewczyna nie zauważyła braku miesiączki czy nie skojarzyła sobie porannych mdłości z ciążą, ale jest chora, jest chora na raka i takie dolegliwości mogą wiązac się z tą o tą chorobą, stosowanymi lekami czy chociażby steresem.
Nie wiedziałem co robic. Czułem się bezradny. Wieśc o dziecku była dla mnie zaskoczeniem wiążącym się z radością, ale jednocześnie strachem o to co będzie. Nie chce przez nie stracic Jade. Nawet nie wiem czy gdyby tak się stało, gdyby Jade umarła to umiałbym pokochac to dziecko. To wszystko jest zbyt trudne, zbyt skomplikowane. Gdyby nie ciąża to bez żadnych przeciwwskazań mogłaby podjąc leczenie, zacząc chemioterapię czy wszystko inne co zaproponowałby jej doktor Sparks dużo wcześniej co wiąże się też z większą skutecznością. No, ale teraz nie chodzi o Jade tylko dziecko, nasze dziecko. Nie może podjąc chemioterapii bo ono by tego nie przeżyło a przy tej chorobie nic mniej inwazyjnego by się nawet nie zdało. Dla jej bezpieczeństwa lepiej byłoby nie donosic tej ciąży. Ostatnio zresztą coraz częściej się nad tym zastanawiam, ale gdyby Jade się o tym dowiedziała to pewnie by mnie znienawidziła, z resztą sam się nienawidzę za te myśli, ale co mam zrobic? Chcę dla niej wszystkiego co najlepsze. Nie wytrzymałbym gdyby coś jej się stało, jest dla mnie najważniejsza.
- Nie śpisz?- Spojrzałem na Jade, która od dłuższej chwili mi się przyglądała.
- Nie.- Wzdychnęła ciężko lekko się przysuwając robiąc miejsce na jej szpitalnym łóżku.- Połóż się ze mną.- Spojrzała na miejsce obok siebie a następnie na mnie. Od razu wstałem z miejsca kładąc się obok niej. Trzymałem jej kruche ciało w ramionach wodząc ręką po jej włosach gdy podniosła głowę aby na mnie spojrzec. Uśmiechnęła się lekko kładąc rękę na moim policzku przejeżdżając po nim kciukiem.- Wiesz co? Nie żałuje, że wszystko się tak potoczyło. Od początku się niczego nie boję bo wierzę, że dam radę, że wszystko będzie dobrze, wiesz? Ty też w końcu zacznij wierzyc. Wiem jak to wszystko przeżywasz, nie ukryjesz tego wszystkiego w tym jednym uśmiechu Louis.- Spojrzała na mnie tak jakby chciała wyczytac coś z moich oczu.- Nie obwiniaj go za to wszystko bo ono nie jest niczemu winne i teraz jest najważniejsze. Nie pozwolę mu umrzec.- Spojrzała na mnie z wyraźnym żalem w oczach.- Urodzę je.
- Wiem Jade, wiem.- spojrzałem na nią całując lekko jej czoło.


- I co u niej?- Spojrzał na mnie Harry gdy całą piątką siedzieliśmy na kanapie oglądając jakąś durną komedię.
- Bez zmian. Nie wypiszą jej dopóki nie ustalą co mogą jej podawac doustnie. W szpitalu jest cały czas na kroplówce bo podają jej dożylnie te wszystkie witaminy, no ale w domu musiałaby normalnie funkcjonowac a jakoś nie wierzę żeby całymi dniami leżała w łóżku. W końcu to Jade, wszędzie jej pełno.
- A co zrobisz jak już urodzi się wam dziecko? Wprowadzi się tutaj?- Spojrzał na mnie Zayn po czym wygodniej rozsiadł się na kanapie.
- Aż tak daleko nie wybiegam w przyszłośc. Nie wiem co będzie za te kilka miesięcy, ale chyba wolałbym żebyśmy mieszkali sami. Przecież nie powiecie mi, że pasowałby wam płaczący niemowlak każdej nocy.- Zaśmiałem się a oni tuż za mną.
- Wiesz, jako najlepsi wujkowie chyba zgodzilibyśmy się na wszystko.- Szturchnął mnie ramieniem Harry.
- Harry, nie wierzę, że byś to wytrzymywał. Przecież ty uwielbiasz spac. Kogo ty oszukujesz.- Spojrzał na niego Niall śmiejąc się z przyjaciela.
- Jak zadecydujecie. Jesteśmy z wami, róbcie co chcecie, zgodzimy się na wszystko.- Powiedział za wszystkich Liam.
- Dzięki chłopaki.- Uśmiechnąłem się delikatnie po czym opuściłem salon kierując się do siebie. Gdy znajdowałem się już w pomieszczeniu, wyciągnąłem telefon i wybrałem numer osoby z którą teraz najbardziej pragnąłem porozmawiac.
- Louis? Jak miło, że dzwonisz.- Usłyszałem ciepły głos mojej mamy po drugiej stronie.
- Hej mamo. Chyba czas żebym w końcu złożył wizytę w Doncaster.
- Kiedy chcesz przyjechac kochanie?
- Dzisiaj. Jak się spręże to będę za 3 godziny.
- Na długo? Z Jade wszystko dobrze? Przyjedzie razem z tobą?
- Tak mamo, wszystko w porządku, ale jest jeszcze w szpitalu. Przyjadę sam. Długo? Nie tym razem. Zostanę na noc bo nie będę wracac po nocy, ale jutro z samego rana wrócę już do Londynu.
- Dobrze kochanie. Porozmawiamy jak już dotrzesz.
Po pożegnaniu się z kobietą rozłączyłem się. Miałem kilka spraw do uporządkowania a ona była jedyną i niepowtarzalną osobą, która mogła mi w tym pomóc. 

***
Rozdział jest krótki, wiem, ale ostatnio nie mam czasu na pisanie. 
Mam nadzieje, że rozumiecie, w końcu koniec roku i jest kilka spraw, które czekają na załatwienie ich do końca.
Jak wam się podoba rozdział? Czekam na wasze komentarze :)

@Reeespect_


10 komentarzy:

  1. Mnie się osobiście rozdział bardzo podoba :) Louis + Jade = ♥ Pozdrawiam ;*
    http://you-and-me-equals-we.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział i piosenka stworzyły razem niezwykły klimat. Jak dla mnie było idealnie. Czekam na więcej i pozdrawiam :D :D :D :D :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeest! Udało ci się! A ja już na dzisiejszy wieczór planowałam trucie tobie dupy na gadu o nowym rozdziale, a tu takie zaskoczenie :) Co z tego, że krótki? Ale jaki! Kolejna część tego opowiadania potwierdzająca, że Jade i Louis są dla siebie stworzeni. W stu procentach podzielam zadanie dziewczyny, jeśli chodzi o dzieciątko rozwijające się w jej brzuchu. Sama nie potrafiłabym spojrzeć w lustro, gdybym posunęła się do zabicia nienarodzonego człowieka. Rozumiem też reakcje i rozmyślenia Lou, który najzwyczajniej w świecie boi się o swoją ukochaną. Bo w sumie kto by się nie martwił o swoją drugą połówkę? Myślę, że wyjazd Tomlinsona do rodzinnego miasta dobrze mu zrobi. Porozmawia i spędzi czas z rodziną, odpocznie, zbierze myśli, a na sam koniec wróci do Londynu by całym sercem wspierać Jade. Ahhhh... Jacy oni są słodcy! ♥
    Każdy twój kolejny rozdział lubię coraz bardziej, wiesz? Czyste szaleństwo! Życzę tobie dużo pomysłów, weny, czasu oraz przede wszystkim znalezienia oryginalnego worka na koncert, haha! Love you ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, szkoda, że taki smutny :C

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej. Świetne, świetne, świetne !! Kocham Twoje opowiadanie i styl pisania. Co z tego, że krótki. Nie liczy się długość, tylko jakość. A z tym nie ma problemu :)
    Trochę smutne. To trudne dla naszej pary. Nie dość, że choroba Jade, to jeszcze okazuje się, że jest w ciąży, co bardziej komplikuje sprawę. Mam nadzieję, że mimo wszystko dziewczynie uda się wyzdrowieć, a dziecku nic się nie stanie. Myślę, że wyjazd Louisa pozytywnie na niego wpłynie. Porozmawia z mamą, odetchnie trochę i przemyśli parę spraw. Trzymam za nich kciuki. Ładna z nich para.
    Jestem bardzo ciekawa kolejnego rozdziału. Już się nie mogę doczekać. Życzę ocean weny. Pozdrawiam, Maarit :)

    PS. Jakbyś miała ochotę, to zapraszam na mojego nowego bloga love-of-accident.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Co z tego, że jest krótki. Liczy się jakość, a nie ilość.
    Nie mogę doczekać się na nexta :)
    Zapraszam do mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. kurczaki... ona MUSI przeżyć
    czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  8. Więź pomiędzy Louisem a resztą chłopaków jest niesamowita. Widać, że każdemu na na sobie wzajemnie zależy. W opowiadaniu, czy w realnym świecie. W końcu skoro Harry jest w stanie poświęcić swój sen, który tak wielbi na rzecz płaczącego dziecka, budzącego go co noc i nie dającego mu się wyspać. Mam nadzieję, że stan Jade w końcu się polepszy. Trudno jest mi przewidzieć czy w ogóle napiszesz, że będzie wszystko dobrze, że dziewczyna wyzdrowieje, naprawdę. Myślę nad tym i myślę. Rozdział oczywiście wspaniały, a ja przepraszam, że komentuje dopiero teraz, ale z końcem roku szkolnego trudno złapać wolną chwilę. W każdym razie mam już wszystko za sobą, więc na kolejny komentarz nie będziesz musiała czekać. Życzę głowy pękającej od pomysłów i czekam na następny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No kiedy kolejny? ;3

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękny rozdział ♥ Smutny, ale jednak piękny *.*
    To opowiadanie jest genialne, nie tylko ze względu na to jak i co piszesz- bo jest wręcz fenomenalne, ale też ze względu na wygląd bloga- ma cudowny szablon, naprawdę zazdroszczę, a także wszystko się tu ze sobą świetnie komponuje.
    Pozdrawiam, życzę dalszej weny do pisania i zapraszam na swojego bloga- http://onedirection11111.blogspot.com/ -mam nadzieję że wpadniesz, bo bardzo chciałabym poznać opinię takiej utalentowanej osoby na temat mojego bloga :) xx

    OdpowiedzUsuń