Rozdział pisałam przy tej piosence więc jeśli chcecie się wczuc w ten klimat to właczcie TO
Siedziałem przy szpitalnym łóżku Jade już kolejny dzień z rzędu. Od tego czasu nie zamieniliśmy ze sobą zbyt wielu słów. Żadne z nas nie potrafiło zacząc rozmowy gdy już wziąłem się na odwagę zaczynając drażliwy dla nas temat Jade szybko go zmieniała lub po prostu tłumaczyła się, że źle się czuje i chce iśc spac. To wszystko kosztowało nas bardzo wiele stresu. Wszystkim może wydawac się głupim, że moja dziewczyna nie zauważyła braku miesiączki czy nie skojarzyła sobie porannych mdłości z ciążą, ale jest chora, jest chora na raka i takie dolegliwości mogą wiązac się z tą o tą chorobą, stosowanymi lekami czy chociażby steresem.
Nie wiedziałem co robic. Czułem się bezradny. Wieśc o dziecku była dla mnie zaskoczeniem wiążącym się z radością, ale jednocześnie strachem o to co będzie. Nie chce przez nie stracic Jade. Nawet nie wiem czy gdyby tak się stało, gdyby Jade umarła to umiałbym pokochac to dziecko. To wszystko jest zbyt trudne, zbyt skomplikowane. Gdyby nie ciąża to bez żadnych przeciwwskazań mogłaby podjąc leczenie, zacząc chemioterapię czy wszystko inne co zaproponowałby jej doktor Sparks dużo wcześniej co wiąże się też z większą skutecznością. No, ale teraz nie chodzi o Jade tylko dziecko, nasze dziecko. Nie może podjąc chemioterapii bo ono by tego nie przeżyło a przy tej chorobie nic mniej inwazyjnego by się nawet nie zdało. Dla jej bezpieczeństwa lepiej byłoby nie donosic tej ciąży. Ostatnio zresztą coraz częściej się nad tym zastanawiam, ale gdyby Jade się o tym dowiedziała to pewnie by mnie znienawidziła, z resztą sam się nienawidzę za te myśli, ale co mam zrobic? Chcę dla niej wszystkiego co najlepsze. Nie wytrzymałbym gdyby coś jej się stało, jest dla mnie najważniejsza.
- Nie śpisz?- Spojrzałem na Jade, która od dłuższej chwili mi się przyglądała.
- Nie.- Wzdychnęła ciężko lekko się przysuwając robiąc miejsce na jej szpitalnym łóżku.- Połóż się ze mną.- Spojrzała na miejsce obok siebie a następnie na mnie. Od razu wstałem z miejsca kładąc się obok niej. Trzymałem jej kruche ciało w ramionach wodząc ręką po jej włosach gdy podniosła głowę aby na mnie spojrzec. Uśmiechnęła się lekko kładąc rękę na moim policzku przejeżdżając po nim kciukiem.- Wiesz co? Nie żałuje, że wszystko się tak potoczyło. Od początku się niczego nie boję bo wierzę, że dam radę, że wszystko będzie dobrze, wiesz? Ty też w końcu zacznij wierzyc. Wiem jak to wszystko przeżywasz, nie ukryjesz tego wszystkiego w tym jednym uśmiechu Louis.- Spojrzała na mnie tak jakby chciała wyczytac coś z moich oczu.- Nie obwiniaj go za to wszystko bo ono nie jest niczemu winne i teraz jest najważniejsze. Nie pozwolę mu umrzec.- Spojrzała na mnie z wyraźnym żalem w oczach.- Urodzę je.
- Wiem Jade, wiem.- spojrzałem na nią całując lekko jej czoło.
- I co u niej?- Spojrzał na mnie Harry gdy całą piątką siedzieliśmy na kanapie oglądając jakąś durną komedię.
- Bez zmian. Nie wypiszą jej dopóki nie ustalą co mogą jej podawac doustnie. W szpitalu jest cały czas na kroplówce bo podają jej dożylnie te wszystkie witaminy, no ale w domu musiałaby normalnie funkcjonowac a jakoś nie wierzę żeby całymi dniami leżała w łóżku. W końcu to Jade, wszędzie jej pełno.
- A co zrobisz jak już urodzi się wam dziecko? Wprowadzi się tutaj?- Spojrzał na mnie Zayn po czym wygodniej rozsiadł się na kanapie.
- Aż tak daleko nie wybiegam w przyszłośc. Nie wiem co będzie za te kilka miesięcy, ale chyba wolałbym żebyśmy mieszkali sami. Przecież nie powiecie mi, że pasowałby wam płaczący niemowlak każdej nocy.- Zaśmiałem się a oni tuż za mną.
- Wiesz, jako najlepsi wujkowie chyba zgodzilibyśmy się na wszystko.- Szturchnął mnie ramieniem Harry.
- Harry, nie wierzę, że byś to wytrzymywał. Przecież ty uwielbiasz spac. Kogo ty oszukujesz.- Spojrzał na niego Niall śmiejąc się z przyjaciela.
- Jak zadecydujecie. Jesteśmy z wami, róbcie co chcecie, zgodzimy się na wszystko.- Powiedział za wszystkich Liam.
- Dzięki chłopaki.- Uśmiechnąłem się delikatnie po czym opuściłem salon kierując się do siebie. Gdy znajdowałem się już w pomieszczeniu, wyciągnąłem telefon i wybrałem numer osoby z którą teraz najbardziej pragnąłem porozmawiac.
- Louis? Jak miło, że dzwonisz.- Usłyszałem ciepły głos mojej mamy po drugiej stronie.
- Hej mamo. Chyba czas żebym w końcu złożył wizytę w Doncaster.
- Kiedy chcesz przyjechac kochanie?
- Dzisiaj. Jak się spręże to będę za 3 godziny.
- Na długo? Z Jade wszystko dobrze? Przyjedzie razem z tobą?
- Tak mamo, wszystko w porządku, ale jest jeszcze w szpitalu. Przyjadę sam. Długo? Nie tym razem. Zostanę na noc bo nie będę wracac po nocy, ale jutro z samego rana wrócę już do Londynu.
- Dobrze kochanie. Porozmawiamy jak już dotrzesz.
Po pożegnaniu się z kobietą rozłączyłem się. Miałem kilka spraw do uporządkowania a ona była jedyną i niepowtarzalną osobą, która mogła mi w tym pomóc.
***
Rozdział jest krótki, wiem, ale ostatnio nie mam czasu na pisanie.
Mam nadzieje, że rozumiecie, w końcu koniec roku i jest kilka spraw, które czekają na załatwienie ich do końca.
Jak wam się podoba rozdział? Czekam na wasze komentarze :)
@Reeespect_